Możesz być zdolnym i obiecującym sportowcem, w którym sporo osób widzi wielką gwiazdę przyszłości, ale to nie znaczy, że od razu znajdą się chętni, by cię w dotarciu na ten szczyt wspomóc finansowo. Przekonało się o tym wielu zawodników, a w tym gronie jest m.in. Iga Świątek, która po raz pierwszy zwróciła na siebie uwagę, gdy wygrała juniorski Wimbledon. - Nie było wielu firm skorych do pomocy. Rozumiałam to, że dopóki mam 30 tysięcy obserwujących na Instagramie, nie nawiążemy współpracy - zaznaczyła wprost liderka światowego rankingu tenisistek.
Wimbledon 2018 - Agnieszka Radwańska po raz ostatni występuje w tej prestiżowej imprezie, w której w przeszłości grała w finale i dwukrotnie dotarła do półfinału. W tej samej edycji juniorskie zmagania wygrywa Iga Świątek, w której w naturalny sposób polscy kibice zaczęli upatrywać następczyni Radwańskiej. Do tego stopnia, że wielu z nich było pewnych, że ona również będzie od razu brylować na tej nawierzchni także w dorosłej rywalizacji. Rok później, kiedy debiutowała w tourze, odpadła w Londynie w pierwszej rundzie.
- Staram się uświadamiać ludziom, że to nie jest tak, że skoro wygrałam juniorski Wimbledon, to super wygląda moja gra na trawie albo powinno mi się łatwo na niej grać. To był pierwszy sygnał, że mogę coś osiągnąć w tenisie w przyszłości, ale tenis juniorski i seniorski to zupełnie inne bajki - podkreśliła 23-latka na czwartkowej konferencji prasowej po awansie do trzeciej rundy Wimbledonu.
Jej fani z czasem dostrzegli, że najlepiej czuje się na kortach ziemnych, a potwierdzeniem tego były m.in. cztery triumfy w wielkoszlemowym Roland Garros. Ona sama jednak również odebrała lekcję sześć lat temu, tuż po triumfie w Londynie.
- Gdy wróciłam do domu, byłam rozczarowana, że po tak wielkim sukcesie w moim życiu totalnie nic się nie zmieniło. Na lotnisku było dużo dziennikarzy, wywiadów, kilka osób mnie poznało na mieście i gratulowało. Ale właściwie po dwóch tygodniach wszystko wróciło do normy. W pewnym sensie to był zimny prysznic. Polegał na zrozumieniu, że moment zwycięstwa jest super, trwa jakiś czas, ale przychodzą kolejne wyzwania i człowiek o tym zapomina - relacjonowała teraz pierwsza rakieta świata.
O ile sportowiec nie wywodzi się z bogatej rodziny, to zwykle przynajmniej początek jego drogi nie jest usłany różami pod względem finansowym. Tenisiści nie są tu wyjątkiem, a u nich już na początku kariery wielkim obciążeniem jest nie tylko zakup sprzętu albo opłacenie kortu do treningu, lecz także kupno biletów lotniczych lub opłacenie noclegów. Świątek również tego doświadczyła.
- W tamtych czasach nie było łatwo. Nie mieliśmy kupy pieniędzy na to, bym się rozwijała. Raczej mój tata musiał często ubiegać się o pomoc u innych. Myślałam, że wygranie juniorskiego Wielkiego Szlema sprawi, że będę się czuła bezpiecznie pod tym względem, a wcale tak nie było. To było troszeczkę rozczarowujące - przyznała.
Jak dodała, przełomem pod tym względem był pierwszy triumf w Roland Garros z 2020 roku. - Wtedy przyszły takie pieniądze, że nawet mogłam sobie odłożyć na przyszłość. Wcześniej zazwyczaj to, co zarabiałam - może poza 1/8 finału Rolanda Garrosa 2019 - szło na dalszy rozwój - wspominała.
Świątek zwróciła też uwagę, że młodym zawodnikom często - mimo sukcesów - towarzyszy niepewność co do pozyskania sponsorów.
- Mam wrażenie, że czasami nie jest łatwo zaufać młodym zawodnikom, że oni cokolwiek osiągną. Nie było wielu firm skorych do pomocy. Rozumiałam to, że dopóki mam 30 tysięcy obserwujących na Instagramie, nie nawiążemy współpracy. Po Roland Garros [w 2020 r. - red.] to się faktycznie odblokowało - przyznała.
Dziś Polka na Instagramie ma 1,7 mln obserwujących i imponującą listę sponsorów. Wśród nich są m.in. Rolex, Porsche, Oshee, Visa, Infosys i Lancome.
Komentarze (44)
Świątek odebrała cenną lekcję na Wimbledonie. "To był zimny prysznic"
Wielu z tych byłych mistrzów chce zakładać akademie tenisa i to fajnie, tyle że to są w większości przedsięwzięcia komercyjne, gdzie czasem wesprze się kogoś z talentem bez pieniędzy. Chodzi tu raczej o poparcie systemu, gdzie daje się szansę młodym, zarówno tym amatorom, jak i zawodowcom, plus nie oszukuje się tych średnich, bez których sportu by nie było, bo by ktoś mógł wygrać na Wimbledonie, potrzebne jest tło tych wszystkich grających na turniejach ITF i WTA125.