WTA Finals, czyli elitarny turniej dla ośmiu najlepszych tenisistek sezonu, już niedługo może zmienić się nie do poznania. Do tej pory rozgrywany był co roku w innym miejscu. Ostatnia edycja odbyła się w meksykańskim Cancun, a jej zwyciężczynią była Iga Świątek. Teraz według doniesień BBC prestiżowe rozgrywki będzie próbowała zawłaszczyć Arabia Saudyjska.
Kraj ten stara się podpisać wieloletnią umowę na jej organizację. Jego ekspasję w świecie tenisa widać gołym okiem. Wcześniej zapewnił sobie, że do 2027 r. będzie gospodarzem zawodów dla najlepszych młodych tenisistów Next Gen ATP Finals. W planach ma także turniej rangi ATP Master 1000, a perłą w koronie ma być właśnie WTA Finals.
Zdaniem BBC umowa między WTA a Arabią ma zostać zawarta lada moment. Jest to więc ostatni moment na reakcję. Jawny sprzeciw wobec tych zamiarów wyraziła legenda amerykańskiego tenisa, 18-krotna zwyciężczyni turniejów wielkoszlemowych, Chris Evert. - Jednym z moich życzeń na rok 2024 jest, aby WTA Finals organizowało wspaniałe miejsce, które promuje, szanuje i wspiera kobiety… ponieważ najbardziej utytułowany kobiecy sport na świecie na to zasługuje… - napisała na platformie X.
W kolejnym wpisie odwołała się wprost do wrażliwości tenisistów. - Gracze muszą bardzo uważnie i poważnie przyjrzeć się kulturze, prawom i traktowaniu kobiet w Arabii Saudyjskiej, zanim podejmą świadomą i moralną decyzję, czy tam grać… - apelowała.
Dla WTA starania Arabii Saudyjskiej są kuszące ze względów finansowych. Kraj ten oskarżany jest jednak o łamanie praw człowieka i dyskryminację kobiet. Dlatego też nie każdy chce go promować poprzez sport. Już wcześniej krytyczne zdanie na ten temat wyraziła inna legenda kobiecego tenisa, Martina Navratilova. - Sprzedajecie swoją duszę za pieniądze, bo tak jest wygodnie finansowo? Nie zgadzam się z tym. Zawarliśmy umowę z Chinami i zobaczcie, dokąd to nas doprowadziło. A teraz będziemy zdani na łaskę saudyjskiego rządu - grzmiała.