• Link został skopiowany

Niesamowity wyczyn Novaka Djokovicia. Zero - okrągłe zero

Novak Djoković w drodze do 23. wielkoszlemowego triumfu w Paryżu musiał rozegrać sześć tiebreaków. Wygrał wszystkie sześć, ale co więcej - nie popełnił w nich żadnego niewymuszonego błędu! W najważniejszych momentach grał jak profesor.
Novak Djoković w finale Rolanda Garrosa
Fot. Aurelien Morissard / AP

Dwudziesty trzeci tytuł wielkoszlemowy wywalczył w niedzielę Novak Djoković i został pod tym względem samodzielnym rekordzistą. Serb w finale Roland Garros wygrał 7:6(1), 6:3, 7:5 z Casperem Ruudem (4. ATP) i powrócił na fotel lidera rankingu ATP.

Zobacz wideo Iga Świątek mistrzynią Roland Garros trzeci raz w karierze! Niesamowicie emocjonujący finał

Sześć wygranych tiebreaków. 15 winnerów i zero niewymuszonych błędów

36-letni tenisista w drodze do triumfu musiał pokonać siedmiu rywali. Tylko dwóm z nich udało się urwać mu seta. Był to Karen Chaczanow w ćwierćfinale oraz Carlos Alcaraz w półfinale, który wyniszczający mecz z Serbem okupił kontuzją w trzecim secie.

W Paryżu Novak Djoković po raz kolejny udowodnił i pokazał, czym różnic się od reszty tenisowej czołówki. Znów w najważniejszych momentach, w najważniejszych punktach graj jak pan profesor, o czym najlepiej świadczą statystyki. W siedmiu meczach Nole rozegrał sześć tiebreaków. Wszystkie z nich wygrał, ale co więcej - w żadnym nie popełnił ani jednego niewymuszonego błędu! Mówi się, że "tenis to jest gra błędów", więc Serb znalazł receptę, aby nie przegrywać.

Zaczęło się w pierwszej rundzie. Tiebreak z Aleksandarem Kovaceviciem (119. ATP) w trzecim secie nie był przesadnie istotny, gdyż Djoković miał przewagę dwóch setów. Mimo to wygrał go łatwo, dając rywalowi możliwość wygrania jednego punktu. Dwa oczka udało się urwać Martonowi Fucsovicsowi (86. ATP).

Znacznie bardziej istotne były tiebreaki w starciach z Davidovichem Fokiną oraz Karenem Chaczanowem. Najpierw dodatkowa rozgrywka zadecydowała o losach dwóch pierwszych setów z Hiszpanem. Panowie tę część meczu rozgrywali blisko trzy godziny, a mimo to 36-latek w decydujących momentach był nie do ugryzienia i nie podarował rywalowi żadnego punktu. Podobnie było w konfrontacji z Rosjaninem. Djoković musiał wygrać tiebreak drugiej partii, aby doprowadzić do wyrównania.

W sześciu rozegranych tiebreakch zwycięzca całego turnieju wygrał 42 punkty, przegrywając raptem 13. Posłał 15 uderzeń kończących i nie popełnił żadnego niewymuszonego błędu. Klasa mistrza, która zaprowadziła go do ostatecznego triumfu.

Więcej o: