Iga Świątek nie zagra w finale WTA Finals w Fort Worth. W półfinale lepsza od niej okazała się Białorusinka Aryna Sabalenka. Po spotkaniu z polskimi mediami spotkał się trener Tomasz Wiktorowski.
- Dzisiejszy mecz od początku nie układał się dobrze. To ze względu na kilka błędów Igi. Było trochę za dużo ryzyka. Nie wykorzystała także jednej informacji o kierunku serwowania rywalki. To zaowocowało przewagą Sabalenki na początku mecz. Potem ciężko było wrócić, przy nieźle prezentującej się rywalce, a dalej przy trochę gorzej grającej Idze - ocenił na gorąco występ Igi Świątek trener Tomasz Wiktorowski.
W rozmowie z polskimi mediami trener Polki przyznał, że była dziś spóźniona do kilku piłek. - To dlatego, że trochę gorzej reagowała dziś na korcie, a nie dlatego że rywalka grała bardzo szybko - wyjaśnił.
Szkoleniowiec liderki światowego rankingu był trochę smutny, ale zaraz spokojny. Ma świadomość, że porażki są częścią sportu, nawet gdy ktoś tak dominuje w swojej dyscyplinie jak Iga Świątek. - To nie jest pierwsza przegrana Igi w tym sezonie. Przegrywa się nawet w czasie tak udanego sezonu, jak ten. Można przegrać parę spotkań, a dalej uważać sezon za bardzo udany. Tak na ten sezon patrzymy. Mam nadzieję, że te kilka błędów popełnionych dziś już się nie powtórzy, przynajmniej z tą rywalką - dodał Wiktorowski.
Iga Świątek przegrała w tym sezonie zaledwie dziewięć pojedynek. Pozostałe 67 spotkań wygrała. To niesamowite statystyki, jakich kobiecy tenis nie widział od czasów Sereny Williams.
- Myślę, że intensywność sezonu była podobna jak w przypadku Agnieszki Radwańskiej. Jeśli chodzi o efektywność i wyniki to zdecydowanie jest różnica. Agnieszka miała w szczycie dziewięć tys. punktów, Iga ma ponad 11 tys. Teraz czas na wakacje, ale dużo czasu nie ma, gdy rywalizuje się w Turnieju Mistrzyń - mówił szkoleniowiec, który w przeszłości prowadził także Agnieszkę Radwańska.
Jak sztab Igi Świątek podchodzi do tego ostatniego meczu w sezonu? Sezonu udanego, choć zawsze szkoda kończyć rok przegraną. - W tenisie na najwyższym poziomie trzeba cały czas zachować pewien dystans do wyników, odrobinę skromności. Dalej zdawać sobie sprawę, że jest dużo do poprawy, wykorzystywać czas na poprawę. Jak się stoi nawet w miejscu to się cofa, bo inni idą do przodu - zakończył Wiktorowski.