Zaskakujący przebieg meczu Igi Świątek. Nagle Child Alert

Zaskakujący przebieg miał półfinał WTA Finals Igi Świątek z Aryną Sabalenką (2:6, 6:2, 1:6). Po drugim secie wydawało się, że Polka odzyskała kontrolę nad meczem i rozstrzygnie kwestię awansu do finału na swoją korzyść. W decydującej partii było jednak z jej strony zbyt wiele błędów. To Białorusinka zagra w Fort Worth o tytuł z Caroline Garcią.

Iga Świątek mówiła przed półfinałem WTA Finals z Aryną Sabalenką, że spodziewam się trudnego pojedynku. Nie pomyliła się. Pierwszy set nie ułożył się po myśli naszej tenisistki.

Zobacz wideo Nowa Iga Świątek. Jednak Djoković, a nie Nadal?

Nieudany początek

Sabalenka po przełamaniu Świątek objęła prowadzenie 2:0. Białorusinka jak zwykle miała trochę problemów z serwisem, ale ten element gry zawodził także Polkę. Chwilę później zrobiło się 4:1 dla Sabalenki. Świątek był bardzo poddenerwowana - jak jeszcze ani razu w tym turnieju. Gra jej się nie układała, a po ostatniej piłce piątego gema podniosła ręce do góry z bezradności. 

Kilka minut później liderka rankingu ze złości uderzyła ręką o kolano. Z kolei Białorusinka nabierała pewności siebie. Zniknęły jej podwójne błędy serwisowe. Dodatkowo raz jeszcze przełamała rywalkę i wygrała pierwszą partię zasłużenie 6:2. 

W pewnym momencie Polka sięgnęła po chusteczkę. Od razu przypomniał się turniej w Ostrawie, gdzie Świątek była przeziębiona. Łącznie w półfinale kilka razy korzystała z chusteczki. Po zakończeniu pierwszej partii nasza tenisistka zeszła do toalety. To już tradycja w jej przypadku, że po przegranych setach zwykle schodzi na przerwę.

Wróciła odmieniona

Świątek wróciła na kort odmieniona. Szybko przełamała rywalkę, kompletnie zmienił się język jej ciała. Pięść do góry, podskoki, z ust Polki padało charakterystyczne "Jazda!" albo "Tak jest!". Odzyskała kontrolę, a polscy kibice szaleli z radości na trybunach. 

Polaków znów było wielu wśród publiczności. Z każdą kolejną udaną akcją Świątek byli coraz głośniejsi. Niemniej trzeba przyznać, że z trybun bardzo często słychać było także "Aryna, Aryna!". 

Kibiców ogólnie było więcej niż w pierwszych dniach turnieju. W pewnym momencie wiele osób otrzymało na telefon wiadomość Child Alert o poszukiwaniu dziecka w San Antonio (także Teksas). Charakterystyczny dźwięk smsów rozniósł się po całej hali, ale nie przeszkodził tenisistkom. 

Drugi set potoczył się bardzo szybko. 6:2 dla Świątek, a irytacja Sabalenki rosła z każdą minutą. Białorusinka kręciła głową, złościła się na siebie, szukała kontaktu wzrokowego z teamem.

Finał nie dla Świątek

Trzecia partia nie zaczęła się dobrze dla Igi Świątek. Znów pogorszył się jej serwis, spadła pewność siebie, z czego natychmiast skorzystała Aryna Sabalenka. Zrobiło się 4:1 dla Białorusinki i Polka musiała liczyć na znakomity finisz, by nie odpaść z turnieju.

Tego niestety nie było. Było za dużo zbyt wiele błędów ze strony naszej tenisistki. Wyraźnie nie mieściła się z uderzeniami w korcie, podejmowała też czasem błędne decyzje. Sabalenka grała poprawnie, ale w dużej mierze "pomagała" jej także nasza tenisistka. To nie był jej dzień. Skończyło się wynikiem 6:2, 2:6, 6:1 dla Białorusinki. 

Półfinał miał nieco zaskakujący przebieg. Po drugim secie wydawało się, że Polka nabrała rytmu i kontroluje spotkanie. Trzeci set to jednak powrót do gorszych momentów z początku meczu i druga porażka w karierze z Białorusinką. Pierwsza była także na WTA Finals, ale rok temu.

To ostatnim mecz w sezonie 2022 Igi Świątek. Sezonie kapitalnym, który zapamiętamy na długo. Polka przegrała tylko dziewięć spotkań (67 wygranych), wygrała osiem turniejów, w tym wielkoszlemowe Roland Garros i US Open. Od ponad 30 tygodni jest zasłużoną liderką rankingu. Porażka z Aryną Sabalenką w WTA Finals nic pod tym względem nie zmienia. 

W finale w Fort Worth Aryna Sabalenka zmierzy się z Caroline Garcią. Początek meczu w nocy z poniedziałku na wtorek o 3:00. Transmisja w Canal Plus. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.