W wywiadzie dla BBC Djoković powiedział, że nie powinien być kojarzony z ruchem antyszczepionkowym, choć popiera indywidualne prawo do wyboru. Na pytanie, czy poświęciłby udział w turniejach takich jak Wimbledon i Roland Garros ze względu na stanowisko w sprawie szczepień, odpowiedział: - Tak. To cena, którą jestem w stanie zapłacić.
Serb nie zmienia zdania. Wciąż nie zdecydował się zaszczepić i z tego powodu nie mógł wystąpić w Australian Open. Chociaż dotarł do Melbourne i twierdził, że ma zwolnienie medyczne, ostatecznie został deportowany z Australii. Minister ds. imigracji Alex Hawke anulował wizę tenisisty, argumentując, że jego obecność może wywołać niepokoje społeczne i nastroje antyszczepionkowe.
- Nigdy nie byłem przeciw szczepieniom - zapewnia Serb, potwierdzając, że jako dziecko był szczepiony. - Ale zawsze popierałem wolność wyboru tego, co wprowadzasz do swojego ciała - dodaje jednak. Dlaczego woli nie wystąpić w największych turniejach niż przyjąć szczepionkę? - Bo zasady podejmowania decyzji dotyczących mojego ciała są ważniejsze niż jakikolwiek tytuł. Staram się żyć w zgodzie z moim ciałem tak bardzo, jak tylko mogę - tłumaczy.
Po zwycięstwie w Australian Open Rafael Nadal wyprzedził go w elitarnym wyścigu i zdobył już 21 tytułów wielkoszlemowych. Djoković i Roger Federer mają po 20 tytułów. Jeśli Serb nie wystąpi w majowym Roland Garros, przewaga Nadala może wzrosnąć, bo jako 13-krotny mistrz Paryża będzie głównym faworytem.
Djoković ma nadzieję, że wymagania dotyczące szczepień w niektórych turniejach ulegną zmianie i przy okazji liczy, że "będzie mógł grać jeszcze przez wiele lat".
W tym roku Serb skończy 35 lat. Jest młodszy od Nadala i Federera, a do tego nie narzeka na urazy i bóle. Mimo to wiele ryzykuje, bo nie wiadomo, kiedy skończy się pandemia i jak długo zostaną z nami restrykcje covidowe. Djoković to geniusz tenisa, ale czy wróci do rywalizacji w najwyższej formie, jeżeli przez - dajmy na to - kolejne dwa lata będzie omijał najważniejsze tenisowe areny?
Lider rankingu zostawił sobie furtkę do zmiany decyzji. Stwierdził, że "ma otwarty umysł" co do możliwości zaszczepienia się w przyszłości. - Wszyscy staramy się znaleźć najlepsze rozwiązanie, aby to zakończyć. Na całym świecie wszyscy starają się włożyć dużo wysiłku w walkę z tym wirusem - przyznał.
Djoković zapewnia, że nie jest antyszczepionkowcem, ale dokładnie tak się zachowuje. Jak egoista, dla którego liczy się tylko własne dobro. Sam chorował już dwukrotnie (przynajmniej tak twierdzi), ale jako zawodowy sportowiec ma końskie zdrowie i ograniczone ryzyko komplikacji po wirusie. W przeciwieństwie do osób, które go otaczają: dzieci do podawania piłek, sędziów, organizatorów turniejów, fanów, czy innych zwykłych ludzi, z którymi codziennie nawiązuje interakcje społeczne.
Jego egoizm ukazał się także podczas trwania sagi przed Australian Open. Wyszło na jaw, że w grudniu, mimo uzyskania pozytywnego wyniku testu, dzień później spotkał się m.in. z dziennikarzem i fotografem "L'Equipe", a wcześniej fotografował się z dziećmi w akademii w Belgradzie. Z kolei na początku pandemii, gdy rozgrywki tenisowe zostały przerwane w obawie o zdrowie zawodników, zorganizował własny cykl turniejów Adria Tour. Kibice na trybunach, zawodnicy bez masek, bez zachowania dystansu społecznego, wszyscy uśmiechnięci, blisko fanów. Efekt? Wiemy, że zachorowało kilku tenisistów, w tym Djoković, więc prawdopodobnie także inni uczestnicy tego wydarzenia.
Serb myśli głównie o sobie. Podobnie było na US Open 2020, gdy w złości trafił piłką w sędzię, podobnie w Tokio na igrzyskach, gdy rzucał rakietą w trybuny. Nie ma świadomości, ile ważą jego słowa i zachowania, jako jednego z największych sportowców na świecie.
"Trudno powiedzieć, czego więcej Novak Djoković potrzebuje lub czego musi się wiedzieć. Mówi, że nie ma wystarczających informacji o szczepieniach, ale nie wskazuje jakich" - zauważa BBC.
Serb w wywiadzie odniósł się także do kwestii deportacji z Australii. Przyznał, że nie wie nic o żadnych próbach manipulacji jego testami, na jakie wskazywały śledztwa BBC oraz "Der Spiegel". - Rozumiem, że ludzie wychodzą z różnymi teoriami, ale nikt nie jest szczęśliwy, gdy zachoruje na koronawirusa. Miliony ludzi na całym świecie zmagają się z COVID-19 - powiedział.
"Podczas wywiadu Djoković nieustannie próbował dystansować się od ruchu antyszczepionkowego. Jego czyny przemawiają jednak głośniej niż słowa. Mówi, że dostrzega wpływ, jaki pandemia wywarła na świat, ale zrezygnował z najlepszej dostępnej formy - szczepionek - by temu zaradzić - pisze "The Guardian".
To także przejaw hipokryzji Djokovicia, który z jednej strony podkreśla wagę problemu, a z drugiej sam to zagrożenie zwiększa. Wiosną 2020 przekazał m.in. ponad milion dolarów na szpital w Bergamo, aby chwilę później bez zachowania zasad bezpieczeństwa organizować serię turniejów tenisowych.
"Novak Djoković zapala jedną świeczkę dla boga nauki, a drugą dla diabła przesądów. Nie sprzeciwia się szczepionce, ale odmawia jej przyjęcia. Rozpoznaje więc istnienie zła, które usprawiedliwia" - czytamy w artykule "El Mundo" zatytułowanym "Djoković - publiczne niebezpieczeństwo".
Podstawa Djokovica jest przynajmniej zgodna ze sposobem, w jaki podchodzi do kariery. W młodości miał problemy ze zdrowiem, trudności z oddychaniem. Od tego czasu zmienił dietę i bardzo dba o organizm. Nie spożywa glutenu, nabiału, ograniczył korzystanie z cukru. "Możesz kpić z jego poglądów, że moc pozytywnego myślenia sprawi, iż zanieczyszczona woda stanie się czysta, ale to jest to, co go napędza" - wskazuje BBC.
Serb każdy dzień zaczyna od szklanki ciepłej wody i dwóch łyżek miodu manuka. Jest zwolennikiem chińskiego zegara biologicznego. Chińczycy twierdzą, że każdy narząd ma swoje dwie godziny w ciągu dnia, w których osiąga maksimum i minimum wydajności. Wywiadem w BBC lider rankingu ATP potwierdził determinację w zachowaniu poglądów - jakkolwiek mylne mogą one nam się wydawać.