Prawie czterogodzinną mordęgę wygrał Rosjanin Siergiej Kirdiapkin, 2 min 41 s później na mecie pod Bramą Brandenburską był Trond Nymark, a 20 s za nim hiszpański weteran 40-letni Jesus Angel Garcia, który 20 km przed metą szedł dopiero ósmy.
Sudoł zaczął najbardziej wyczerpującą konkurencję mistrzostw świata z szacunkiem do dystansu. 31-letni Polak do połowy trasy szedł w drugiej grupie zawodników, około 15. miejsca, ignorując ucieczkę Rosjan Kirdiapkina i Denisa Niżegorodowa oraz Australijczyków Jareda Tallenta i Luke'a Adamsa. Przyspieszył na ostatnich kilometrach. Australijczycy i Niżegorodow zapłacili za ucieczkę dużą cenę - Rosjanin po niespodziewanej wizycie w toalecie nie dokończył wyścigu, Adams był szósty, Tallent siódmy.
Większość zawodników była całkowicie wyczerpana po minięciu linii mety. Wolontariusze zasłaniali specjalnymi taśmami padających na asfalt, wymiotujących z wysiłku chodziarzy. Rafał Augustyn ledwo doszedł do mety, a gdy ją minął, zachwiał się i ledwie uniknął zderzenia z ziemią. Sudoł aż tak źle nie wyglądał. - Mówiłem, że jadę do Berlina po medal. Nie udało się, ale było blisko - powiedział chodziarz. Czwarte miejsce to najwyższe w karierze. Sudoł był siódmy na igrzyskach w Atenach i dziewiąty w Pekinie. Czas 3 godz. 42 min 34 s jest jego życiowym rekordem.
Więcej o MŚ w specjalnym serwisie Sport.pl - Berlin 2009 ?