Syn Adama Musiała, byłego reprezentanta Polski, pojechał do Francji w roli sędziego bramkowego. Arbitrem głównym w polskiej ekipie jest Szymon Marciniak. Dziś poprowadzą mecz Hiszpania - Czechy w grupie D.
- Dostaliśmy zaproszenie od prezesa Zbigniewa Bońka i trenera Adama Nawałki. Dla nas, sędziów, to też był jeden z etapów przygotowań, ale przy okazji - a może przede wszystkim - zorganizowaliśmy dla zawodników małe szkolenie z przepisów gry i poprowadziliśmy kontrolny sparing kadry. Oczywiście treningi mieliśmy oddzielne, ale korzystaliśmy z boiska, z siłowni, odnowy biologicznej...
Wcześniej dostaliśmy z UEFA [Unia Europejskich Związków Piłkarskich - przyp. red.] rozpiskę z informacjami, jak przygotowywać się do mistrzostw.
- M.in. o tym, na jakie nowe przepisy warto zwrócić uwagę. Przykład? Zawodnicy powinni pamiętać, że faul w sytuacji sam na sam nie musi oznaczać czerwonej kartki. Ale tylko, jeśli sędzia uzna, że faul nie był celowy, że była to próba wybicia piłki! Miałem wrażenie, że piłkarze tego wszystkiego uważnie słuchają. Zadawali też dużo pytań.
- Futbol poszedł do przodu, a drużyny są na porównywalnym poziomie i na Euro każdy detal może być ważny.
- Nie powiedziałbym tak. Już trzeci sezon współpracuję z Szymonem Marciniakiem jako sędzia bramkowy, pomagałem też innym w tej roli. Na co mam zwracać uwagę? Na to, co dzieje się w "moim" polu karnym. Np. przy stałych fragmentach muszę uważnie obserwować, czy nikt nikogo nie przytrzymuje. Jestem straszakiem dla piłkarzy.
- To za mocne słowo. Ale zdają sobie sprawę, że patrzy na nich dodatkowa para oczu. Dlatego czasem np. rezygnują z zamiaru pociągnięcia za koszulkę.
- Oczywiście. To doskonale widać podczas meczów Ligi Europy i Ligi Mistrzów. W polskiej czy angielskiej ekstraklasie, gdzie nie ma sześciu sędziów, ręce częściej idą w ruch. Dodatkowo we Francji jedna bardzo ważna funkcja nam odpada: nie będziemy musieli oceniać, czy piłka wpadła do bramki. Elektronika, a konkretnie system goal-line technology, przejmuje tę odpowiedzialność.
- W końcu po to się pracuje, by być jak najwyżej, dawać z siebie jak najwięcej. W eliminacjach do mistrzostw Europy drużyny zdobywały punkty za zwycięstwa i remisy, a my dostawaliśmy je za dobre sędziowanie. I one ostatecznie pozwoliły na wyjazd do Francji.
- Oczywiście, że trochę zazdroszczę, ale to nie zmienia faktu, że jestem dumny. Będę "aż", a nie "tylko" sędzią bramkowym.
- Do dziś pamiętam nazwisko autora tamtego artykułu. Napisał tak: "dla dobra futbolu sędzia Musiał powinien wykopać metrowy dół i zakopać w nim gwizdek". Miło mi będzie sędziować mecze mistrzostw Europy, podczas gdy on będzie je oglądał w telewizji.
- Akurat ta jedna historia utkwiła mi w pamięci. Ten artykuł zresztą ciągle leży u moich rodziców. Szkoda, że adresu nie mam do autora, bo chętnie wysłałbym mu pocztówkę z Francji.
- Zgadza się. Problem jest tylko taki, że nie mamy trzech spotkań. Jeden zły mecz może przesądzić o tym, że będziemy musieli się spakować i wrócić do domu.
- Już ostatnio powiedziałem, że finał zostawiamy naszym piłkarzom. My celujemy w półfinały.
- Oczywiście, że nie! Kibicujemy Polakom, których meczów nie możemy prowadzić. Pozostałe drużyny są dla nas na tym samym poziomie.