Gorzów.sport.pl i dziennikarze Gazety bliżej Ciebie - znajdź nas na Facebooku!
Speedway Ekstraliga postanowiła bowiem, że od nowego sezonu wszystkie mecze powinny być rozgrywane na obiektach, które posiadają sztuczne oświetlenie mocy 1800 luksów. Wychodzi na to, że w Gorzowie oraz Toruniu, gdzie rozgrywane są rundy mistrzowskiego cyklu Grand Prix, oświetlenie podczas zawodów międzynarodowych jest odpowiednie, natomiast gdy przyjeżdżają włodarze czarnego sportu w Polsce, świeci im za słabo. Istny cyrk na kółkach. W czasach gdy z trudem można skompletować osiem zespołów chcących jeździć w ekstralidze i gdy walą się pierwszo i drugoligowe rozgrywki żużlowe, granatowomarynarkowi wymyślają kolejne regulaminowe zapisy, które są kompletnie oderwane od rzeczywistości. Radzę lepiej członkom zespołu do spraw licencji uważniej zbadać stan band na wszystkich stadionach i przypilnować rzeczy ważnych, jak remont siermiężnego parku maszyn w Grudziądzu czy arcypotrzebnego remontu trybuny na pierwszym wirażu w Tarnowie (częściowo zawaliła się latem), niż wymyślaniem niepotrzebnych i szkodliwych nowych zapisów regulaminowych.
Mamy w polskim żużlu potężny kryzys. Niestety zbiera on swe żniwo w postaci upadku kolejnych klubów, które nie przystąpią do przyszłorocznych rozgrywek. Licytacje finansowe o najlepszych sprawiły nieprawdopodobny wzrost oczekiwań zawodników i doprowadziły do katastrofalnej sytuacji wielu żużlowych ośrodków. Dziś niestety trzeba zacisnąć pasa i myśleć o przetrwaniu żużla jako dyscypliny ważnej, a nie skupić się na prężeniu muskuł i wygadywaniu, że to sport narodowy. Brak rozsądku żużlowej centrali oznaczać będzie upadek kolejnych klubów, oraz kadłubowe rozgrywki, przypominające atrakcyjną, oraz transmitowaną przez telewizję polską ligę hokeja na lodzie.
W Gorzowie na razie mówi się tylko o wielkich aspiracjach naszej drużyny w nowym sezonie. Zbudowano bardzo wyrównany i ciekawy zespół, który w nadchodzących rozgrywkach ma nam dostarczyć wiele emocji. Ostatni, potwierdzony transfer Przemka Pawlickiego, jest posunięciem trafnym, choć mimo wszystko niespodziewanym. Z Leszna bowiem odeszli obaj bracia Pawliccy, a więc fundament klubu. Chłopaki z krwi i kości z serca Wielkopolski. Wychowankowie, którzy po każdym meczu dumnie wypinali pierś do zdjęć z napisem "Unia to My"! Odchodzą ze swojego klubu w chwili kiedy Unia znowu jest drużynowym mistrzem Polski. Odchodzą kierując się jedynie względami finansowymi. W Lesznie im tego nie zapomną. Kasa to nie wszystko. Dziwię się braciom, że w tak trudnych czasach wyrywają się ze swojego miasta dla jedno czy dwusezonowej podwyżki w innym klubie. Myślę, że po tegorocznym numerze mogą niestety podzielić los Tomasza Bajerskiego, Piotra Śwista czy Mariusza Staszewskiego, którzy zmieniali kluby dla kapusty, a teraz tak naprawdę nikt w Polsce nie ma do nich większego sentymentu. Czasem warto swoją pozycję budować powoli, bez pazerności, lecz w zgodzie ze swoim sumieniem i najbliższym otoczeniem. Wie coś o tym Piotr Paluch, który nie otrzymał plastronu od Edwarda Jancarza, za to na gorzowskich trybunach już jest nazywany legendą ze Stali.