• Link został skopiowany

Legia przegrywa z Lazio, ale gumka Kosy jak zwykle na wysokości zadania

Czyli na bardzo niskiej wysokości. Dobra, wiemy, że już trochę za bardzo drążymy temat biednej gumki, biednego chłopaka, ale cóż nam pozostaje, jeśli gumka ta jest jedynym światełkiem w mrocznym tunelu przygód polskiej piłki w europejskich pucharach?

Nie no, oczywiście, że przesadzamy, oczywiście, że są pozytywy inne, niż gumka Koseckiego, i oczywiście, że nie jest aż tak mrocznie.

Przegrana z Lazio, jak to powiedział red. Dybalski ze Sport.pl "ujmy nie przynosi" i oczywiście ma rację - Lazio jest faworytem tej grupy, najbardziej rozpoznawalną i szacowną marką ze wszystkich rywali Legii, w dodatku za zaledwie trzema punktami straty do lidera Serie A (którym jest Napoli), ale też nie oszukujmy się - Lazio grało wczoraj na minimalne minimum swoich możliwości, składem nienajsilniejszym i trochę na piłkarski odpowiednik słynnej taktyki "ZZZ", a mimo wszystko pokonało Legię.

Legię, która zaczęła wprawdzie skoncentrowana, ostrożna, czujna, ładnie grała piłką, wymieniała cieszące oko podania, zapuściła się kilkoma rajdami pod bramkę Marchettiego (też byśmy się zapuściły, jest na co popatrzeć), ale gola nie straciła. A na drugą połowę, zamiast wyjść jeszcze bardziej skoncentrowaną - no cóż, zrobiła klasyczną Legię z pierwszych połów, a Lazio nie potrzebowało większej zachęty do wykonania swojego planu minimum.

To był zresztą ładnie wykonany plan minimum:

Więc trochę nam szkoda, naszym zdaniem dało się uratować chociaż punkt i porażka jest porażką, nawet jeśli nie przynosi "ujmy", to jednak punktów też nie przynosi i póki co, jesteśmy na ostatnim miejscu w grupie J. Nie chcemy też nikomu wypominać wieku, ani zapominać zasług, ale Marek Saganowski (którego lubimy, cenimy, darzymy szacunkiem), to jednak nie jest napastnik na miarę europejskich podbojów. No ale też nie siejmy defetyzmu. 3 października mecz z Apollonem.

A o poziomie spotkania niech świadczy to, że zagraniczni fotoreporterzy dużo chętniej od boiska fotografowali trybuny (czego efekty możecie obejrzeć w naszej galerii)

Więcej o: