Ito w swoim skoku w pierwszej serii uzyskała 120,5 metra. Mogłaby liczyć na walkę o miejsce na początku drugiej dziesiątki stawki na koniec konkursu. Gdyby nie to, że niedługo po jej próbie pojawił się komunikat o tym, że zawodniczka w ogóle nie zostanie sklasyfikowana.
Japonka czekała na pozwolenie na start dwanaście sekund, aż Słoweniec Miran Tepes - asystent dyrektorki Pucharu Świata, Chiki Yoshidy - wreszcie zapalił jej zielone światło. Szkoleniowiec Tomoharu Yokokawa próbował jednak wyczekać warunki i machnął chorągiewką, dając znak do ruszenia z belki swojej zawodniczce, aż po ośmiu z regulaminowych dziesięciu sekund, w trakcie których Ito musiała oddać skok.
Skoczkini zaczęła ruszać jeszcze, gdy zapalone było zielone światło, ale odepchnęła się od belki, dopiero gdy to zmieniło się już na czerwone - przed startem kolejnej zawodniczki, Słowenki Niki Kriżnar. Zgodnie z regulaminem, który mówi o tym, że trzeba opuścić przestrzeń startową w ciągu dziesięciu sekund, Ito została zdyskwalifikowana.
To rzadki przypadek wykluczenia w skokach - zazwyczaj dyskwalifikacje przydarzają się jednak za nieprawidłowości związane ze sprzętem. Głośno o podobnej sprawie było dwa sezony temu w przypadku Słowenki Ursy Bogataj. Wtedy zawodniczka została jednak zbyt długo wstrzymana przez trenera Zorana Zupancicia.
Taki obrót sytuacji miałby wielki wpływ na dalszy udział Yuki Ito w turnieju Raw Air. Do środowych zawodów przystępowała bowiem jako szósta zawodniczka klasyfikacji generalnej. W ostatnim konkursie - pierwszych, historycznych lotach narciarskich kobiet w Vikersund, niezaliczanych do Pucharu Świata, ale stanowiących finał Raw Air - miało wziąć udział piętnaście najlepszych zawodniczek turnieju po konkursie w Lillehammer.
Ito wypadła poza tę grupę właśnie przez dyskwalifikację z środy - obecnie jest 20. i ma 15,4 punktu straty do piętnastej pozycji. Dla Japonki to dramat. Zresztą nie tylko dla niej: to Ito do tej pory poleciała na nartach najdalej w oficjalnych zawodach skoczkiń. Podczas Pucharu Świata w Willingen najpierw ustała skok na 154 metry rok temu, a w tegorocznym konkursie podparła próbę na aż 154,5 metra. Z pewnością jest jedną z faworytek do dalekich lotów i poprawienia rekordu świata kobiet Danieli Iraschko-Stolz wynoszącego do tej pory tylko 200 metrów. Gdyby zabrakło jej w Vikersund, byłaby to strata całego środowiska skoków kobiet.
"Gdyby", bo trwa walka o dopuszczenie zawodniczki do zawodów. Steinar Bjerkmann z Norweskiego Związku Narciarskiego poinformował, że starali się o to trenerzy japońskiej kadry. Potem okazało się, że mieli wyjątkowe wsparcie. Dziennikarz norweskiego oddziału telewizji Viaplay Petter Tenstad podał, że w hotelu w Lillehammer wieczorem zbierano podpisy pod petycją o dołączenie Yuki Ito do listy startowej.
Trenerzy i pełne ekipy z pozostałych kadr skoczkiń wsparły Japonkę pięknym gestem - nie tylko podpisywali się pod petycją, ale także wsparli akcję w mediach społecznościowych, którą oznaczono hashtagiem #LetYukiFly.
Organizatorzy zawodów w Vikersund są do sprawy nastawieni pozytywnie, ale to nie oni podejmują decyzję. Ta należy do komisji skoków narciarskich w FIS - jeszcze nie wiadomo w jakiej formie, bo członkowie jej władz są rozsiani po całym świecie, więc w grę wchodzi pewnie jedynie zdalne spotkanie lub decyzja podjęta przez przewodniczących. Tę powinniśmy poznać w ciągu kolejnych godzin.
Na mamucie w Vikersund na początek zaplanowano dwa oficjalne treningi, które odbędą się w piątek, 17 i sobotę, 18 marca, w obu przypadkach o godzinie 10. Konkurs kobiet ruszy w niedzielę, 18 marca, ponownie o 10, a poprzedzi go seria próbna o 9:15.