W kwalifikacjach dopiero 36. W seriach treningowych 33. i 16. - w piątek w Lahti Piotr Żyła był w naszej kadrze skoczkiem numer pięć. Mimo to Stefan Horngacher wstawił go do składu na konkurs drużynowy. Trudno się dziwić, mając świeżo w pamięci aż cztery z rzędu czwarte miejsca Żyły w konkursach Pucharu Świata. I wiedząc, że wiślanin to skoczek numer cztery najważniejszej indywidualnej klasyfikacji zimy - "generalki" Pucharu Świata.
Znak zapytania po Zakopanem
Ale jednocześnie trudno jeszcze ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że Żyła będzie skakał w naszej drużynie na mistrzostwach świata w Seefeld. One ruszą już 20 lutego, konkurs drużynowy odbędzie się już za dwa tygodnie (24 lutego), ale na dziś pewniaków do czteroosobowego składu na zawody na skoczni Bergisel w Innsbrucku Horngacher ma tylko dwóch. Stoch i Kubacki prawie nie mają wpadek, Żyle one się zdarzają.
Taką był jego występ w poprzednim konkursie drużynowym. W styczniu w Zakopanem Żyła też miał niezbyt udany piątek, jak teraz w Lahti. Wówczas treningi skończył na 20. i 48. miejscu, w kwalifikacjach był 40. Mimo to nie było dyskusji czy powinien skakać następnego dnia w polskiej drużynie. Kontrowersje wzbudziła decyzja Horngachera o wystawieniu Macieja Kota kosztem Jakuba Wolnego. Obaj na Wielkiej Krokwi prezentowali się podobnie, obaj lepiej od Żyły, ale o Żyle dyskusji nie było, jeden z trzech liderów naszej kadry po prostu miał niepodważalne miejsce w drużynie.
Teraz pozycja Żyły wciąż jest mocna, ale na pewno doświadczony skoczek musi potwierdzić, że zasługuje na pełne zaufanie. W Zakopanem powszechnie obawiano się czy wciąż daleki od wysokiej formy Kot nie zepsuje skoku a nawet obu skoków i czy w ten sposób nie zniweczy trudu zespołu. Okazało się, że to Żyła był naszym najsłabszym ogniwem. Wyniki Kota były solidne (130 i 132,5 m oraz 267,5 pkt, co indywidualnie było 22. rezultatem). On zrobił tyle, na ile liczyliśmy. Żyła skakał znacznie poniżej swoich możliwości (126,5 i 130 m oraz 261,8 pkt, indywidualnie 24. rezultat).
Czy to tylko pech?
W piątek w Lahti od początku było jasne, że trzy miejsca w naszej drużynie są obsadzone, a o czwarte powalczą Wolny i Kot. Młodszy z nich w niedzielę w Oberstdorfie był szósty w lotach, co jest jego najlepszym wynikiem w karierze. Kot wrócił do Pucharu Świata po przerwie na indywidualne treningi. Obaj skakali na Salpausselce dobrze. W kwalifikacjach Wolny był 12., a Kot 16. Pierwszy skoczył 122,5 i zdobył 119,2 pkt, drugi doleciał do 121. metra i miał notę 116,4. To wyniki zdecydowanie lepsze od tylko 111 metrów i równo 100 punktów Żyły.
Sumując wyniki Kubackiego (piąty w kwalifikacjach), Stocha (dziewiąty), Wolnego i Kota Polska uzyskałaby 479,3 pkt. Czyli drużynowo byłaby w piątek druga, tylko o 5,6 pkt za Austrią. Ale liczyć musimy wyniki skoczków, których do drużynówki wybrał Horngacher. I tak licząc mamy 462,9 pkt, czyli trzeci wynik, jeszcze za Norwegami (471,3).
Oczywiście Żyła miał w swoim kwalifikacyjnym skoku pecha. W 57-osobowej stawce trafiły mu się trzecie najgorsze warunki wietrzne. Ale też Żyła w żadnej z trzech piątkowych serii nie skoczył naprawdę dobrze.
Sobotnia drużynówka dla czwartego skoczka Pucharu Świata musi być okazją do potwierdzenia klasy. Gdyby Żyła znów wniósł do zespołu mało punktów, Horngacher mógłby stanąć przed koniecznością sprawdzania innych opcji. Taką mogłoby być wstawienie do składu i Wolnego, i Kota za tydzień w Willingen, w ostatnim konkursie drużynowym przed mistrzostwami świata.