Siatkówka. Wspaniały: Wlazły i Winiarski znowu w kadrze? To wciąż tylko spekulacje

- Życie sportowca wygląda tak jak życie Kurka w ostatnich miesiącach - czasem jest potrzebny, a czasem nie. Niech przyjdą i niech na sprawiedliwych warunkach walczą o miejsce. Ale na razie ich powrót to wciąż spekulacje - mówi Waldemar Wspaniały. Z członkiem zarządu Polskiego Związku Piłki Siatkowej i byłym trenerem reprezentacji rozmawiamy po tym, jak prezes PZPS Paweł Papke stwierdził na antenie radiowej Trójki, że Wlazły i Winiarski mogą wrócić do kadry na igrzyska w Rio.

Łukasz Jachimiak: W Polskim Związku Piłki Siatkowej zacieracie ręce na myśl o tym, jak mocna może być męska kadra na igrzyska w Rio?

Waldemar Wspaniały : A co się stało?

Prezes Paweł Papke powiedział w radiowej Trójce, że w przyszłym roku do reprezentacji mogą wrócić Mariusz Wlazły i Michał Winiarski.

- Obu zawodników trzeba uszanować, więc jeżeli będzie taka możliwość, żeby wrócili, to czemu nie. Wiadomo, jaka jest wartość Mariusza, wiadomo, ile dla kadry przez lata znaczył Michał. I dla Wlazłego, i dla Winiarskiego Rio może być ostatnią szansą na zdobycie olimpijskiego medalu. Ale najpierw musi ich chcieć w kadrze trener. Jeżeli Stephane Antiga uzna, że ich powrót byłby dla drużyny dobry, a oni chcieliby powalczyć o miejsce w składzie, to bardzo dobrze.

Takich rozmów jeszcze nie było, niczego dotąd nie postanowiono?

- Najpierw musimy zakwalifikować się do olimpijskiego turnieju, droga do Rio jest ciężka, na niej trzeba się mocno skoncentrować. A realnie myśleć o powrotach będzie można wiosną 2016 roku, przed startem następnego reprezentacyjnego sezonu. Oczywiście Wlazły i Winiarski musieliby całe przygotowania z drużyną przepracować, pograć w Lidze Światowej, cały czas być do dyspozycji sztabu. Innej drogi nie ma, szkoleniowo niemożliwe jest wzięcie nawet najlepszych na świecie gości na tydzień czy dwa tygodnie przed igrzyskami. Zaznaczam, że mówię to do kibiców. Bo siatkarze tej klasy co Mariusz i Michał oraz trenerzy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że odpowiednią liczbę godzin muszą przepracować z drużyną na sali, że indywidualne treningi na siłowni nie wystarczą w najbardziej zespołowej grze, jaką jest siatkówka.

Myśli pan, że zawodnicy, którzy grają w kadrze w bieżącym roku i spisują się co najmniej nieźle, informacje o możliwym powrocie Wlazłego i Winiarskiego uważają za dobre? Nie pojawiłby się problem, gdyby po wywalczeniu olimpijskiego awansu i np. zdobyciu medalu mistrzostw Europy, ktoś musiał ustąpić miejsca tej dwójce?

- W tym roku mamy dwie ważne imprezy i na pewno praca trenerów oraz zawodników jest ukierunkowana teraz tylko na Puchar Świata oraz mistrzostwa Europy. Żeby atmosfera była dobra, pracować trzeba z wiarą w to, że w kadrze zawsze będą grać aktualnie najlepsi. Przykład Bartka Kurka, który przed rokiem nie zmieścił się w kadrze i nie zdobył złota mistrzostw świata, pokazuje, że wszystko w naszym zespole jest w porządku. A jeszcze bardziej dowodzi tego powrót Kurka. Zasady są zdrowe, on musiał się pogodzić z nową rolą, uznać, że w niej jest bardziej potrzebny. Gra, daje z siebie maksa, ma mój i nie tylko mój szacunek. Życie sportowca wygląda tak jak życie Kurka w ostatnich miesiącach - czasem jest potrzebny, a czasem nie. Jeżeli za rok wróci temat Wlazłego i Winiarskiego, to nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł się obrażać. Niech przyjdą i niech na sprawiedliwych warunkach walczą o miejsce. Ale na razie ich powrót to wciąż spekulacje.

Prezes Papke stwierdził, że z Winiarskim sprawa jest prostsza. Podobno od razu ogłosił, że odchodzi tylko na rok, żeby odpocząć, a później znów będzie do dyspozycji Antigi.

- Nie pamiętam, czy ta deklaracja była tak jasna, ale coś takiego mówił. Natomiast Mariusz tuż po zdobyciu złota mistrzostw świata oficjalnie powiedział w katowickim Spodku, że kończy karierę w reprezentacji. Ale człowiek zmienia swoje decyzje, różnie w życiu bywa.

Jasne, przecież Wlazły miał już w kadrze nigdy nie zagrać, a jednak przed rokiem do niej wrócił i został bohaterem mistrzostw świata.

- Stephane go namówił i wszyscy na tym skorzystaliśmy, teraz też może się tak zdarzyć. Na pewno inaczej się myśli, kiedy jest się zmęczonym, a inaczej, jak opadną emocje, jak się wszystko przeanalizuje.

Emocjonuje się pan kwestią ewentualnego skrócenia karencji Wilfredo Leona?

- Nie, nawet na zarządzie o tym nie rozmawialiśmy. Leon raczej będzie musiał zaczekać dwa lata, aż będzie mógł zagrać dla Polski. Niby FIVB może dać mu zgodę już za rok, ale tu pomocna byłaby np. zgoda od kubańskiej federacji, a na nią nie możemy liczyć.

Uważa pan, że byłoby dobrze, gdyby Leon mógł wejść do naszej kadry tuż przed igrzyskami?

- Jako trener twardo stąpam po ziemi i uważam, że tworząc zespół na igrzyska, trzeba bazować na graczach dostępnych, a nie na tych, których jeszcze nie mamy. Jest u nas wielu wspaniałych, młodych zawodników, do kadry ustawiają się w kolejce. Patrzmy na nich. Oczywiście Leon też jest świetny i młody, ale czekajmy, aż spełnione zostaną wszystkie względy formalne, i dopiero wtedy spokojnie wprowadzajmy go do reprezentacji.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Najniebezpieczniejsze stadiony świata. Jest polski. Domyślasz się, który?

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.