• Link został skopiowany

Największy zwycięzca LN wśród Polaków. Wyszedł z niego prawdziwy "Zwierz". Grbić triumfuje

Agnieszka Niedziałek
Cała reprezentacja Polski siatkarzy fetowała triumf w Lidze Narodów, ale bez trudu mogę wskazać w niej największego moim zdaniem zwycięzcę. Rok temu zebrał sporo krytyki i jeszcze na początku tego sezonu nie brakowało głosów powątpiewania co do jego obecności w kadrze. Teraz z Łukasza Kaczmarka wyszedł prawdziwy "Zwierz". A trener Nikola Grbić może z dwóch powodów powiedzieć z satysfakcją "A nie mówiłem".
Liga Narodów siatkarzy. Łukasz Kaczmarek rozegrał z Amerykanami fenomenalny mecz
Fot. Michał Ryniak / Agencja Wyborcza.pl

Wicemistrzostwo świata 2022, srebro mistrzostw Europy i dwa brązy, drugie miejsce w Pucharze Świata i trzy miejsca na podium w Lidze Narodów. Łukasz Kaczmarek miał już wcześniej w dorobku kilka sukcesów wywalczonych z reprezentacją Polski, ale we wszystkich tych imprezach był tylko rezerwowym. Rezerwowym, którego obecność w kadrze niemało osób kwestionowało. W zakończonym w niedzielę turnieju finałowym LN - wobec kłopotów zdrowotnych Bartosza Kurka - pokazał, że potrafi grać też pierwsze skrzypce. Obok niego największe powody do satysfakcji ma trener Nikola Grbić. Ale przy całej euforii warto też wciąż pamiętać o lekcji z 2012 roku.

Zobacz wideo Leon: Dobra obrona? Coś robiliśmy na treningu

Pytania i zarzuty, które bolały Kaczmarka. Historyczny sukces dla wielu ma jego twarz

Dlaczego Kaczmarek, a nie Karol Butryn w składzie i dlaczego Aleksander Śliwka w wyjściowej szóstce zamiast Tomasza Fornala? Tak brzmiały dwa najczęściej kierowane do Grbicia rok temu pytania personalne przed rozpoczęciem docelowej imprezy, czyli mistrzostw świata. Pytania, a nieraz wręcz wyrzuty. Serb na przyjmującego Zaksy stawiał konsekwentnie i ten jeszcze w tamtym sezonie potwierdził swoją wartość dla drużyny narodowej. Atakujący miał wówczas tych szans znacznie mniej, będąc zmiennikiem Kurka. Można uznać, że tak naprawdę spotkania, którymi tak naprawdę zamknął - przynajmniej na jakiś czas - usta krytykom - rozegrał w kadrze w ostatnich dniach w Gdańsku.

Tuż przed ubiegłorocznym mundialem szkoleniowiec nagrał w formie wideo szeroko omawiany później apel, w którym prosił o wsparcie dla swoich zawodników. Serb w oczywisty sposób chciał z nich zdjąć wtedy nieco presji. Jednym z tych, którzy musieli się mierzyć najbardziej z wytykaniem błędów, był właśnie Kaczmarek. Jego obecność w kadrze nieraz wiązano z tym, że Grbić znał go z czasów pracy w Zaksie Kędzierzyn-Koźle i dlatego na niego uparcie stawiał. A 29-latka szukającego przed MŚ formy takie zarzuty wyraźnie bolały i stresowały.

- Ja się skupiam na tym, że za mną jest rodzina, za mną jest drużyna, za mną jest sztab. To jest najważniejsze. Mamy miliony kibiców i wiem, że każdy ma swoją opinię. Jednemu by pasował Butryn, innemu Muzaj, kolejnemu Kaczmarek, a jeszcze następnemu, ktoś inny. Ja szanuję absolutnie każdego kibica - mówił wówczas.

W trakcie tamtego turnieju napięcie nieco z niego zeszło, ale dyskusja nie ustała. Wróciła przy tegorocznych powołaniach, kiedy niektórym brakowało powołania dla Macieja Muzaja i przy wyborze składu na turniej finałowy LN, gdy znów wykreślony został Butryn. Debata ta prawdopodobnie za jakiś czas wróci, ale póki co historyczny niedzielny triumf w LN dla wielu ma właśnie twarz Kaczmarka.

Pewniak do składu bez weryfikacji. Finał LN momentami teatrem jednego aktora

Atakujący Zaksy udział w LN - tak jak reszta jego kolegów z klubu - rozpoczął od ostatniego, trzeciego turnieju fazy interkontynentalnej. Grbić już wcześniej zaznaczył, że w większości skład z tych zawodów będzie tym, który powoła na turnieju finałowy. Jedne z głównych obiekcji komentujących dotyczyły właśnie tego, że pewny miejsca bez wcześniejszego sprawdzenia był tym samym Kaczmarek.

Na Filipinach po raz pierwszy dały o sobie znać kłopoty zdrowotne Kurka i gracz Zaksy dostał zapewne nieco więcej szans, niż zakładał pierwotny plan trenera Biało-Czerwonych. Znacznie trudniejszy i ważniejszy sprawdzian czekał go jednak w Gdańsku. Po awansie do półfinału okazało się bowiem, że dolegliwości kapitana odezwały się ponownie. Tym samym w kluczowych meczach pierwszego z trzech ważnych tegorocznych turniejów Kaczmarek miał przejąć rolę pierwszego atakującego. I poradził sobie z nią świetnie. A finał był momentami teatrem jednego aktora, podczas którego komentatorom brakowało już słów, by go nachwalić.

W niedzielę w pojedynkę zapewnił Polakom 25 punktów, czyli równowartość seta. Marcin Janusz początkowo posyłał piłki tylko do niego i dawało to stuprocentową skuteczność. Potem rozgrywający urozmaicił atak, ale i tak regularnie wracał do Kaczmarka, bo grzechem było nie korzystać z jego świetnej formy. W czwartej partii ten znów co chwila mógł przechadzać się z satysfakcją po boisku po kolejnym zdobytym punkcie. 

 - Myślę, że ja jeszcze do statuetki MVP nie dojrzałem. Ja jestem tutaj tylko na chwilę. Wiemy, że to Bartek Kurek jest naszym najlepszym atakującym i najlepszym atakującym świata. Tak że ja wpadłem tylko na chwilkę. Wywiązałem się ze swojej pracy, wygraliśmy i z tego się najbardziej cieszę – podsumował skromnie najlepszy atakujący turnieju w wywiadzie dla Polsatu Sport.

W półfinale z Japonią też zrobił swoje, choć dorobek miał nieco mniejszy (19 pkt), a skutecznością ataku bank rozbił Wilfredo Leon. Ale Kaczmarek z pewną grą, czterema punktowymi blokami i serią zagrywkę, które sprawiały duże kłopoty rywalom, też zapracował na miano drugiego bohatera.

Gra w kadrze u Grbicia jak finał Ligi Mistrzów. Przemiana w "Zwierza"

Gra w kadrze tego siatkarza od momentu przejęcia jej przez Grbicia przypomina trochę jego występ w majowym finale Ligi Mistrzów. Po wielkim dreszczowcu Zaksa pokonała w Turynie Jastrzębski Węgiel 3:2, a po meczu Kaczmarek płakał ze wzruszenia. I posypywał głowę popiołem.

- Ja dzisiaj nie byłem zbyt dobrym zawodnikiem, ale oni są niesamowici, naprawdę. Wygrali finał Ligi Mistrzów bez atakującego. Kocham ich! - emocjonował się w pomeczowym wywiadzie, nawiązując do bardzo słabej pierwszej części tamtego pojedynku w swoim wykonaniu.

Gdy już jednak się przebudził, to przemienił się w "Zwierza", jak 29-latek jest nazywany przez kolegów z boiska. Tak samo jako to zrobił w weekend w Gdańsku.

Czy tak udany występ w turnieju finałowym LN będzie przełomem Kaczmarka w kadrze? O tym przekonamy się przy okazji dwóch pozostałych kluczowych imprez w tym sezonie - mistrzostw Europy i turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk. Pytanie też, jaka będzie w nich jego rola. Jednym z największych znaków zapytania jest teraz bowiem kwestia dalszej dyspozycji zdrowotnej Kurka tego lata. 

Grbić może się uśmiechnąć z podwójną satysfakcją. Bolesna lekcja z 2012 roku

Na razie jednak zarówno Kaczmarek, jak i Grbić mogą się uśmiechnąć z satysfakcją. Szkoleniowiec może to zrobić z dwóch powodów. Po pierwsze, atakujący Zaksy potwierdził w ostatnich dniach swoją wartość dla kadry, a po drugie - ta najlepszy jak na razie mecz w tym sezonie zagrała w najważniejszym momencie.

Półtora miesiąca temu bowiem, gdy Polacy zaczęli udział w LN, to patrzenie na ich grę chwilami wręcz bolało. Serb sporo rotował składem, dając początkowo odpocząć liderom, a na boisku oglądaliśmy bardzo falujący poziom i sporo chaosu. A raziło to tym bardziej, że swoją grą zachwycały wówczas reprezentacyjne siatkarki. Po dwóch turniejach fazy interkontynentalnej zaczęły się pojawiać obawy, czy strategia obrana przez trenera nie okaże się zgubna. Jeszcze w czwartkowym ćwierćfinale nie brakowało narzekań na styl i męczarnie ze strony Biało-Czerwonych. Po półfinale też pojawiały się jeszcze głosy, że nie było to zbyt piękne zwycięstwo. W finale jednak Polacy zaprezentowali się z najlepszej strony - waleczni i dominujący nad rywalem.

Idealnie - jeszcze - nie było. Roztrwonili choćby dużą przewagę w drugim secie. Niech ta stracona partia będzie nauczką i przestrogą, by nie powtórzył się scenariusz z 2012 roku. Wówczas Biało-Czerwoni - pod wodzą Andrei Anastasiego - odnieśli historyczne zwycięstwo w Lidze Światowej (poprzedniczce LN), przez co byli wymieniani w gronie faworytów igrzysk w Londynie. Ze zmaganiami olimpijskimi pożegnali się jednak już tradycyjnie w ostatnich latach w ćwierćfinale. W obecnym sezonie mają dopiero wywalczyć przepustkę na igrzyska i z tym nie powinni mieć większych problemów. Ale ważne, by przed kolejnymi startami pamiętać, że triumf odniesiony w Gdańsku to dopiero krok ku upragnionemu medalowi, który będzie do wywalczenia za rok w Pary

Więcej o:

Komentarze (5)

Największy zwycięzca LN wśród Polaków. Wyszedł z niego prawdziwy "Zwierz". Grbić triumfuje

rapunzel.07
2 lata temu
Jak można człowieka nazwać zwierzem
roztoka
2 lata temu
Z zasady nie czytam artykułów o męskich konkurencjach pisanych przez kobiety. Wszędzie sie pchają ... niedobrze od tego się robi. Również nie oglądam w TV damskich komentarzy na temat męskich dyscyplin sportowych.
ttwo
2 lata temu
Doradzam, by pani Niedziałek, zobaczyła kiedyś na żywo jakiś mecz w piłkę siatkową, wtedy zrozumie, że nawet najlepszy siatkarz nie wygra meczu samodzielnie. To jest najbardziej drużynowy sport z tych jakie są popularnie rozgrywane, gdyż jeden zawodnik może mieć tylko jeden kontakt z piłką. To nie kosz, czy ręczna, czy nożna gdy jeden zawodnik może przeprowadzić akcję od początku do końca. Dlatego pisanie głupot w stylu, że Kaczmarek sam wygrał jednego seta kompromituje autorkę.
Zgłoś komentarz

Czy masz pewność, że ten post narusza regulamin?

Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę
Dziękujemy za zgłoszenie

Komentarz został zgłoszony do moderacji

Nadaj nick

Nazwa użytkownika (nick) jest wymagana do oceniania, komentowania oraz korzystania z forum.

Wpisz swój nick
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę

Użyj od 3 do 30 znaków. Nie używaj polskich znaków, wielkich liter i spacji. Możesz użyć znaków - . _ (minus, kropka, podkreślenie).