• Link został skopiowany

MŚ siatkówka 2018. Daniel Pliński dla Sport.pl #13: Ludzie pukali się w czoła, co ja gadam za głupoty. A jednak Heynen to geniusz

- W niedzielę obejrzałem powtórkę półfinału i przyznam się: łzy popłynęły po polikach. Ludzie pukali się w czoła, co ja gadam za głupoty, że ten trener jest taki dobry. A to on pociągnął za sobą drużynę. Mamy geniusza na ławce - mówi Daniel Pliński. Mistrz Europy i wicemistrz świata został ekspertem nc+, a podczas mundialu jest ekspertem Sport.pl. W niedzielę w finale mistrzostw świata Polska zagra z Brazylią. Relacja na żywo w Sport.pl o godz. 21.15
Mistrzostwa Świata 2018. Trener Vital Heynen
Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Łukasz Jachimiak: Stawiam Cię przed najtrudniejszym zadaniem dla eksperta – znajdź nowe słowa uznania dla reprezentacji Polski siatkarzy, nie powtarzaj się.

Daniel Pliński: No wiesz co... Mówiłem ci wiele razy o trenerze, o Bartku Kurku, o tym jak Vital Heynen mu zaufał, jaki ten trener ma wpływ na naszą drużynę. Zdania na temat moich spostrzeżeń były podzielone. A nawet widziałem, że dominowały opinie, że gadam głupoty.

Może nie dominowały, ale faktycznie były takie komentarze.

- No i co? Wyszło na moje? Daniel Pliński miał rację, ha, ha. Nasza drużyna rozwijała się z każdym setem, z każdym meczem. Mówiłem przed meczem z USA, że my mamy zmienników, a oni mają problem ze zmiennikami. To się okazało bardzo ważne. Oczywiście cały czas uważam, że na ten moment z Amerykanami my będziemy wygrywać trzy mecze na 10. Ale w półfinale mieliśmy jeden z tych największych meczów.

Mówisz „zmiennicy”, a pewnie wszyscy po USA myślą „Olek Śliwka”?

- Tak, to była kluczowa zmiana, Olek świetnie zastąpił Artura Szalpuka. Jestem przekonany, że nikt poza Olkiem, poza trenerem i poza naszą drużyną nie wierzył, że on jest w stanie tak wejść i odwrócić losy takiego meczu.

Zgoda, niektórzy przecież szybko uznali, że to koszulka, a nie zawodnik.

- Ja przepraszam, ale w życiu bym tak nie powiedział. Podkreślałem już w jednej z rozmów z tobą, że Olek ma wszystko, żeby się bawić siatkówką. Powiedziałem nawet, że zachowując proporcje on jest trochę jak Ngapeth. Wiadomo, że Francuz to wielka postać, on i Wilfredo Leon są dla siatkówki jak Lionel Messi i Cristiano Ronaldo dla piłki nożnej. Ale Olek już pokazywał klasę, już dawał dowody, że potrafi drużynie bardzo pomóc. I w półfinale mistrzostw świata świetnie to zrobił.

Śliwka był jednym z bohaterów, a kogo wybrałbyś na MVP tego meczu? Kurka?

- Na nagrodę dla najlepszego zawodnika meczu zasłużyli wszyscy nasi gracze. Ale wybrałbym jednak Bartka. To jest chłopak po dużych przejściach sportowych, jemu należą się wielkie słowa uznania. Od tygodnia robi nieprawdopodobne rzeczy. Wskoczył na taki poziom, jaki wydawał się być dla niego już nieosiągalny. Myślę, że u Bartka w tym momencie nastąpiło jeszcze jedno odwrócenie kariery.

Wiem, że Ty w Kurka wierzyłeś, ale przyznaj, że i Ty jesteś w szoku, że on dzień po dniu okazuje się lepszy od Atanasijevicia, Zajcewa, Andersona.

- Oczywiście. Ale trzeba zachować spokój. Bartek gra w ostatnich dniach na takim poziomie, którego chyba się nie da utrzymywać przez cały czas. Ale strach się bać, co będzie, jeśli on będzie tak zaraz grał w lidze. Jeszcze się okaże, że Stocznia Szczecin będzie się bić o mistrzostwo Polski, ha, ha. Duma mnie rozpiera. W niedzielę obejrzałem powtórkę półfinału i przyznam się: łzy popłynęły po polikach, bo to jest coś wielkiego. Niektórzy eksperci mówili, że to nie jest drużyna mistrzów świata, bo zostało tylko pięciu medalistów sprzed czterech lat i tak dalej, i tak dalej. W drużynie nastąpiły dobre zmiany, przede wszystkim na ławce trenerskiej. Ludzie pukali się w czoła, co ja gadam za głupoty, że ten trener jest taki dobry. A to on pociągnął za sobą drużynę. To jest najważniejsze. I to co mogło Polskę spotkać najlepszego, to jest właśnie on. Tutaj brawa dla Polskiego Związku Piłki Siatkowej, bo chciał zatrudnić polskiego trenera, a jednak postawił na Belga, jedynego obcokrajowca w gronie kandydatów, jacy się zgłosili. PZPS zapowiadał, że da kadrę trenerowi krajowemu, trochę mnie bolało, że tego nie zrobił, ale skoro zgłosił się ktoś lepszy, skoro przyszedł i merytorycznie pozamiatał, to świetnie, że został wybrany. I teraz naprawdę aż strach się bać, co będzie, jak Leon dołączy do kadry. Pewność siebie już zbudowaliśmy, ona na pewno zostanie podtrzymana, a siatkarsko jeszcze urośniemy. Pięknie się nam zapowiadają kolejne lata. Nasze środowisko przeżywa megaduży sukces, a myślę, że każda inna dyscyplina może wyciągnąć z tego sukcesu coś dla siebie.

Przypomniałem wypowiedź Wojciecha Drzyzgi o koszulkach, to teraz przytoczę taką, którą moim zdaniem trafił w sedno. Vital Heynen to Pablo Picasso siatkówki – zgadzasz się?

- Bardzo fajne, trafione porównanie. Ale jeszcze słowo o koszulkach. Ekspert, a zarazem ojciec zawodnika reprezentacji moim zdaniem nie ma prawa tak powiedzieć. Również dlatego, że Fabianowi przez to jest ciężko. Fabian musi być w szatni, a jeśli jego ojciec wygłasza taką opinię, to nie jest miło. Poza tym ta opinia była niesprawiedliwa. Przecież pan Wojtek był kapitalnym zawodnikiem i zdaje sobie sprawę z tego, że gorsze mecze po prostu się zdarzają.

Zapędził się, ale szkoda, że później się ze swoich słów nie wycofał.

- Czasami tak niestety jest, że człowiek brnie, próbuje sobie udowadniać, że jednak ma rację. Natomiast z tym Picasso, to bardzo ładne. Można powiedzieć, że ten nasz Picasso zmalował niezły medal.

Zwłaszcza, że wielu jego twórczości nie potrafiło zrozumieć i część pewnie nadal nie potrafi, a jednak jak się popatrzy na gotowy obraz, to trzeba powiedzieć: „arcydzieło”.

- No arcydzieło, dokładnie tak jest. I jeszcze jutro czy pojutrze będziemy patrzeć i myśleć, jak to się kurde stało, jak to możliwe. Mamy geniusza na ławce trenerskiej. On chowa wszystkie nasze ułomności, a pokazuje wszystko, co w drużynie najlepsze. Dlatego jest arcydzieło.

Będzie oprawione w złote ramy? Mówiłeś, że z USA na ten moment wygrywamy trzy mecze na 10, a jak według Ciebie wypadamy w porównaniu z Brazylią?

- Tutaj jest fifty-fifty. Na wszystkich pozycjach jesteśmy na podobnym poziomie, a na przyjęciu mamy przewagę.

Nie boisz się gry Bruno ze środkowym Lucasem?

- A niech Lucas zdobędzie 15 czy nawet 17 punktów. Moim zdaniem to nie jest klucz do wygrania z Polską. Wierzę, że my Brazylijczyków „pociągniemy” swoją zagrywką. Ona nam funkcjonuje bardzo porządnie, dlatego spodziewam się, że odrzucimy ich od siatki, a w takim przypadku nawet Lucas może być niewidoczny, bo z piątego czy szóstego metra żaden rozgrywające nie zagra środkiem.

Słyszę, że jesteś bardzo dobrej myśli.

- My już jesteśmy wygranymi tego turnieju. Ale jak jesteś w finale, to grasz o złoto i wierzę, że chłopaki nie wyjdą na boisko tak, jak my wyszliśmy w finale w 2006 roku. My wtedy wyszliśmy megaszczęsliwi, megazodowelni, że już mamy srebro. Myślę, że po 12 latach polscy siatkarze mają trochę inną mentalność. Poza tym Brazylia w tamtych czasach była nie do ugryzienia, a teraz jest zupełnie inaczej.

Po wygranym półfinale żaden z naszych siatkarzy nie świętował, w bardzo krótkich rozmowach z dziennikarzami wszyscy powtarzali, że do wygrania został jeszcze jeden mecz.

- I to na pewno nie jest jakieś tam głupie gadanie. Ta reprezentacja czuje, że skoro pokonała Serbów, Włochów, Amerykanów, to na Brazylię wyjdzie, żeby grać o złoto. Oczywiście pamiętajmy, że wszystko się może zdarzyć, że Brazylia choć już nie tak wielka, to jednak doszła do swojego piątego finału mistrzostw świata z rzędu. To świetnie o niej świadczy. Ale mam nadzieję, że oni po raz drugi z rzędu zdobędą srebro. Tego im szczerze życzę.

***

Heynen wylał kubeł zimnej wody na polskich siatkarzy

MŚ Siatkówka 2018. Tak Polacy świętowali awans do finału mistrzostw świata [WIDEO ZZA KULIS]

MŚ Siatkówka 2018. Polska - Brazylia. Gdzie obejrzeć mecz? Transmisja w TV i online w internecie

Robert i Anna Lewandowscy błyszczą na Oktoberfest

Więcej o: