• Link został skopiowany

Afera na całą Francję. Pokazali prawdziwą twarz Al-Khelaifiego. Przerażające

Kacper Sosnowski
Czy Nasser Al-Khelaifi wiedział o wynajętej przez PSG "cyfrowej armii" z Tunezji, która nękała zawodników klubu? Jakie interesy załatwiano z funkcjonariuszami na klubowej loży VIP? Co ze sprawą niewygodnych dla emira dokumentów i nagrań, przez które dwie osoby z jego otoczenia zostały skazane w Katarze na karę śmierci? Takie tematy porusza reportaż France 2, po którym ożyły dyskusje o działaniach człowieka ważnego dla europejskiej piłki.
Nasser Al-Khealifi
Fot. REUTERS/Gonzalo Fuentes

"Władza, skandal i wielkie pieniądze. PSG na spalonym" - to tytuł przygotowywanego przez dziewięć miesięcy reportażu, który pod koniec marca wyemitowany został w programie "Complément d’Enquête" w publicznej telewizji France 2. Reportaż ciągle rezonuje. Rozwija niektóre znane i niewygodne dla prezesa PSG tematy, inne odsłania, zmusza do refleksji. Bo Nasser Al-Khelaifi to dla futbolu ważna postać - jest prezesem stowarzyszenia europejskich klubów (ECA), dyrektorem grupy medialnej BeIn Sports, prezesem inwestującym w sport na całym świecie Qatar Sports Investments, a przy tym jednym z byłych ministrów Kataru.  

Zobacz wideo PSG bez Neymara, Mbappe i Messiego jest lepszy? Kosecki: Oni w ogóle nie biegali

Cyfrowa armia hejterów to pomysł  Al-Khelaifiego?

Al-Khelaifi to z jednej strony człowiek, który uczynił z PSG globalną markę o wartości ponad 4 miliardów euro, a z Parc des Princes kluczowe miejsce spotkań polityków i artystów, ale z drugiej strony tyran i despota, który ma chwytać się nieczystych zagrań, by realizować swoje interesy – taki obraz płynie z reportażu. Interesy jego, ale też Kataru, bo Al-Khelaifi jako prezes Qatar Sports Investments, wspiera, a  według niektórych uzależnia od tego państwa światowy sport, załatwiając niemal wszystko workiem pieniędzy. 

Te pieniądze pojawiają się m.in przy temacie "cyfrowej armii", która miała być na usługach PSG. Nie chodzi jednak tylko o marketingowe wspieranie klubu. Temat został wyciągnięty przy okazji opornie idącego przedłużenia kontraktu z Kylianem Mbappe.  

Reżyser reportażu udał się do Tunezji, gdzie funkcjonowała zatrudniona przez PSG agencja U-reputation, już wcześniej łączona z kampaniami dezinformacyjnymi w różnych sprawach. Jeden z jej byłych dyrektorów, który w reportażu występuje anonimowo, potwierdza, że otrzymywał zlecenia na wytwarzanie pozytywnych treści o PSG i "niszczenie" czy deprymowanie wpływowych kont i użytkowników krytykujących klub. Nie tylko ich. 

- Poproszono mnie, abym wywierał presję na zawodników podczas renegocjacji kontraktów - przyznał były dyrektor. Chodziło m.in. o kreowanie hejtu na piłkarzy - Adriena Rabiota, Kyliana Mbappé oraz ich otoczenia. Al-Khelaifi wykręcał się od tej sprawy, twierdząc, że nie odpowiada bezpośrednio za klubowy marketing. 

 - Akcjonariusz U-reputation i Nasser często ze sobą rozmawiali, znali się - słyszymy jednak z ust byłego dyrektora. Do tej pory, za osobę stojącą za całą strategią cyfrowego nękania, uważano głównie dyrektor ds. komunikacji klubu, Jean-Martial Ribes. Ten już w PSG nie pracuje, a w reportażu nie chciał się wypowiadać. Widzowie zobaczyli natomiast wymiany wiadomości na WhatsAppie, które dyrektor pisał z prezesem. Wynika z nich, że to Al-Khelaifi był inicjatorem projektu uderzającego we własnych ludzi, że to on wyszedł z pomysłem na "pomocną dłoń z internetu". To on przekazał, że zapewni finansowanie projektu, jak "wszystko już będzie gotowe".  

W filmie pokazano m.in faktury wystawione przez U-reputation na kwotę 25 tys. euro za dwa miesiące pracy dla PSG. 

Zaoczna kara śmierci dla oponentów. "Jesteśmy bardzo dużą rodziną"

Kolejnym ciekawym wątkiem jest "afera szpiegowska wokół PSG", związana z francusko-algierskim lobbystą Tayebem Benabderrahmanem, znajomym prezesa PSG. To on kilka lat temu oskarżył przed francuskim wymiarem sprawiedliwości Al-Khelaifiego o porwanie i tortury, celem odzyskania kompromitujących Katarczyka dokumentów i zawartości jego telefonu komórkowego oraz nagrań z sypialni. Ten wątek nie jest jasny i ma kilka wersji, wciąż zajmuje się nim francuska prokuratura, która dwa lata temu przesłuchiwała Al-Khelaifiego. Benabderrahmanem, gdy poleciał do Kataru, na pewien czas zaginął - miał w tym czasie być zastraszany, torturowany, a tamtejszy sąd i tak zaocznie wydał wyrok kary śmierci za szpiegostwo na rzecz obcego państwa, któremu chciał sprzedać tajne pliki. Gdy Benabderrahmanem się odnalazł, miał kilkumiesięczny areszt domowy. W końcu prawdopodobnie między nim a wymiarem sprawiedliwości doszło do jakiegoś rodzaju porozumienia, dzięki któremu odzyskał wolność w zamian za milczenie i oddanie materiałów. Według relacji innych mediów, w "czerwonej walizce" oprócz nośników z nagraniami z domu emira i pamięcią jego telefonu, były też tajne dokumenty dotyczącymi przyznania Katarowi mistrzostw świata.  

Benabderrahmanem twierdził, że to, co się z nim działo, było wynikiem wpływów prezesa PSG. Francuski portal śledczy Blast informował wcześniej, że szefem służb bezpieczeństwa odpowiedzialnym za zatrzymanie Tayeba był... Abdallah Ben Mohamed Al-Khelaifi. - Jesteśmy bardzo dużą rodziną. On nie jest moim bliskim kuzynem, ale członkiem mojej dalszej rodziny (...) Znam go osobiście, ale nie widuję go co tydzień ani co miesiąc - relacjonował Nasser podczas przesłuchania we francuskiej prokuraturze, która poruszała ten wątek. 

Prezesem sądu apelacyjnego, który podtrzymał wyrok śmierci dla lobbysty, był z kolei... Ibrahim Khalid Al-Khelaïfi. Nasser przed prokuraturą oznajmił, że go nie zna, ale też może to być jego dalsza rodzina. 

Jak przy saudyjskim dziennikarzu zamordowanym w konsulacie

W reportażu wypowiada się inny z byłych współpracowników Al-Khelaifiego, jego kamerdyner. Hicham Karmoussi zarzuca Al-Khelaifiemu molestowanie psychiczne, obelgi, ale też opluwanie oraz nakłanianie go do zniszczenia kompromitujących dokumentów. Chodzi tu o zawartość wspomnianej ]"czerwonej walizki". Hicham przez pewien czas był w jej posiadaniu, a potem miał oddac ją Benabderrahmanowi. Al-Khelaifi w wiadomościach też prosił Hichama, by przyjechał do Kataru. Miał różne preteksty. Hicham zorientował się, że to może być pułapka i będzie tam zatrzymany. W reportażu relacjonował, że potem we Francji dwukrotnie chciano go uprowadzić. Opowiedział, że raz dwóch osiłków próbowało wepchnąć go do furgonetki i że to byli ludzie od Khelaifiego. Hicham jednego z nich rozpoznał - widział go na stadionie PSG, był jednym z pracowników klubu. Reporter France 2 dostał nazwisko tego człowieka i skontaktował się z nim, ale ten zaprzeczył wszystkiemu ustami swego prawnika.  

Inny przypadek "polowania" na Hichama ujawnił w swym komentarzu do reportażu France 2 Romain Molina, francuski dziennikarz śledczy. Przekazał, że współpracownik prezesa PSG był podstępem wabiony do paryskiego hotelu Peninsula. Ten jest własnością... spółki kontrolowanej przez Katar. Molina stwierdził, że poważną operacją zajmowała się Diligence, prywatna firma wywiadowcza zatrudniająca byłych członków MI5 i CIA, która pomaga przedsiębiorcom w "trudnych" sprawach. Tę historię Molina porównał do sprawy Dżamala Chaszodżdżiego, saudyjskiego opozycyjnego dziennikarza, który został podstępem ściągnięty do konsulatu w Stambule i tam zamordowany.  

Lokaj o próbach porwania zawiadomił francuską policję. Dobrze, że nie poleciał do Kataru. Tamtejszy sąd skazał go zaocznie na karę śmierci za nieuprawnione wejście w posiadanie poufnych informacji o katarskim emirze.  

Molina wspomniał o jeszcze jednej sprawie - dziennikarki "Paris Match", której dano do zrozumienia, by nie publikowała artykułu o Al-Khelaifim i jego otoczeniu. Wręczono jej czek. 

Policjanci do usług. "No to będzie wojna"

W reportażu poruszana jest też kwestia osób, które bywały na lożach VIP na meczach PSG. Jeden z zatrudnionych do relacji z nimi pracowników, na prośbę Al-Khelaifiego zamienił tę strefę w miejsce, gdzie wszyscy chcieli się pojawiać: sportowcy, aktorzy, muzycy, celebryci, ale też politycy czy osoby pełniące ważne funkcje w urzędach i organizacjach. Rzeczywiście, w pewnym momencie na stadionie gościły bardzo znane osobistości. Znajomość z nimi miała pomagać klubowi nie tylko w ocieplaniu wizerunku, ale też w załatwianiu różnych spraw. Powiązania służyły też samemu prezesowi. Trwa prokuratorskie śledztwo, czy czasem dla PSG nie łamano prawa. Tak jest choćby ze sprawą Malika Naita Limana, byłego funkcjonariusza DGSI (francuskiej służby specjalnej). Na Parc des Princes miał zarządzać relacjami z kibicami, zwłaszcza ultrasami, ale jest podejrzany o prowadzenie prywatnych operacji szpiegowskich na zlecenie swoich przełożonych, pozyskanie dokumentów sądowych i policyjnych. 

Kontynuacją wątku z reportażu jest też wywiad przeprowadzony z Veronique Rabiot, matką i agentką byłego pomocnika PSG, obecnie występującego w Marsylii. Odmowa przedłużenia kontraktu z Paryżem w sezonie 2018/19 jej zdaniem odkryła prawdziwą naturę Al-Khelaifiego. - On nie radzi sobie ze słowem "nie" – przekazała, opisując go jako "gniewnego". - Po kolejnej odmowie powiedział mi "no to będzie wojna". No i była - stwierdziła. I dodała, że tak było zawsze z jego krytykami czy oponentami. Adrien Rabiot działania swojego prezesa podsumował takim wpisem.   

"Obrażanie matki i zmarłego ojca... Wszystko ma swoją cenę. Nie zabierzesz jej do nieba. Uwierz mi. Nasser, możesz mieć wszystkie pieniądze świata, ale klasy nie da się kupić" – napisał francuski piłkarz

Co na to sam Al-Khelaifi? W reportażu nie wystąpił, choć jeszcze kilka miesięcy temu przekazał reporterowi, że porozmawia. Wiedząc, o czym będzie program, wypowiadał się w mim tylko jego prawnik. Zaprzeczał przedstawionym teoriom lub przedstawiał je w innym świetle. Oświadczenie dla mediów było krótkie. 

"Po dziewięciu miesiącach śledztwa program ostatecznie okazał się niczym więcej niż serią całkowicie stronniczych zeznań niewiarygodnych osób – a w kilku przypadkach formalnie oskarżonych – które nie znały najbardziej podstawowych faktów i nie udowodniły absolutnie niczego" - przekazał.  

"Nie zamierzamy zwracać dalszej uwagi na tę skoordynowaną kampanię zniesławień; będziemy kontynuować nasze różne działania prawne, jako strona poszkodowana".

Więcej o:

Komentarze (5)

Afera na całą Francję. Pokazali prawdziwą twarz Al-Khelaifiego. Przerażające

steiner77
2 miesiące temu
Gdzie ci kozoj... byliby bez ropy?
kmieciak_z_hurghady
2 miesiące temu
PSG stał się radzieckim modelem biznesu. Służby specjalne i rodzina prezesa.
zombie.eaters
2 miesiące temu
Wszystko normalnie przecież.
Tak działają na całym świecie.
fat_horselover
2 miesiące temu
Taki to kraj ten Katar.
Zgłoś komentarz

Czy masz pewność, że ten post narusza regulamin?

Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę
Dziękujemy za zgłoszenie

Komentarz został zgłoszony do moderacji

Nadaj nick

Nazwa użytkownika (nick) jest wymagana do oceniania, komentowania oraz korzystania z forum.

Wpisz swój nick
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę

Użyj od 3 do 30 znaków. Nie używaj polskich znaków, wielkich liter i spacji. Możesz użyć znaków - . _ (minus, kropka, podkreślenie).