Ekspert od transferów wyjaśnia sytuację Leo Messiego. Oni na pewno wyślą oferty!

- Manchester City jest faworytem do pozyskania Leo Messiego, ale Paris Saint Germain na pewno się nie podda i też wyślę ofertę. Argentyńczyk jest także marzeniem dla Interu Mediolan. Jednak, żeby ten transfer był możliwy, to chińscy właściciele musieliby sporo zapłacić z własnej kieszeni - mówi nam Francesco Porzio, współpracownik Gianluki Di Marzio, prawdopodobnie najlepszego dziennikarza informującego o europejskich transferach.

Lionel Messi chce odejść z Barcelony, ale nie ma zbyt wielu klubów, które stać na Argentyńczyka, bo trzeba się liczyć z wydatkami rzędu stu milionów euro rocznie. Hiszpańscy dziennikarze są niemal pewni, że nowym zespołem Leo Messiego zostanie Manchester City, zarządzany przez Khaldoona Al Mubaraka z rodziny królewskiej ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jedynym klubem, który - pod względem finansowym - może się równać z wicemistrzami Anglii jest Paris Saint Germain, zasilane petrodolarami z Kataru. Być może szanse na opłacenie gwiazdorskiej pensji miałby także Manchester United, jednak Czerwone Diabły już od 2013 roku nie mogą wrócić do elity, pod kątem sportowym. Jest też Real Madryt, ale on odpada na starcie, z oczywistych względów. Możliwe, że finansowemu wyzwaniu zatrudnienia Messiego zdołałby Bayern Monachium, ale to klub słynący z powściągliwości na rynku transferowym, gdzie wcześniej ustalone struktury płacowe są świętością. Wydaje się, że innych klubów nie stać na laureata sześciu Złotych Piłek, a jednak włoscy dziennikarze wciąż wierzą, a przynajmniej o tym piszą, że 33-latek może się skusić na grę w Serie A.

Zobacz wideo Pirlo zastąpił Sarriego w Juventusie. "Żyją nadzieją, że będą mieli swojego Guardiolę"

 "Corriere della Sera" w piątek pisała, że Juventus włączy się do walki o Messiego, ale słuchając niedawnych wypowiedzi Andrei Agnelliego, właściciela klubu, o tym, jak pandemia negatywnie wpłynęła na budżety piłkarskich klubów, trudno w to uwierzyć. Z kolei "La Gazzetta dello Sport" umieściła zdjęcie Messiego na okładce z dopiskiem: "Inter? A dlaczego nie?".

Messi w Interze?Messi w Interze? La Gazzetta Dello Sport

- Juventus? Nie, oni nie biorą udziału w tym wyścigu. Mogę potwierdzić, że w Interze Mediolan faktycznie marzą o Messim, ale jedyny sposób, aby przedstawili mu jakąkolwiek ofertę, jest taki, że Zhang Jindong [właściciel klubu] głęboko sięgnie do kieszeni z własnych środków. Plotki o transferze do Interu podsyca także fakt, że ojciec Messiego właśnie kupił willę w Mediolanie. Jednak nie ma co ukrywać, to Manchester City jest zdecydowanym faworytem, bo Leo ma szczególną więź z Pepem Guardiolą. Nie skreślałbym też Paris Saint Germain, które na pewno spróbuje go skusić - mówi nam Francesco Porzio, współpracownik Gianluci Di Marzio, eksperta od rynku transferowego.

Inter Mediolan po latach posuchy w końcu się odradza. Drużyna Antonio Conte zakończyła miniony sezon Serie A na drugim miejscu, a w Lidze Europy przegrała dopiero w finale z Sevillą (2:3). To był ich najlepszy rok od dekady. Dyrektorem sportowym Interu jest Beppe Marotta, który lubuje się raczej w wyławianiu z rynku graczy o najkorzystniejszym stosunku ceny do jakości, to jednak jest mistrzem negocjacji. Ale Nerazzurrich większą nadzieję pokładają w prezesie klubu. Zhang Jindong, właściciel potężnego chińskiego przedsiębiorstwa Suning, ma na koncie ponad 10 miliardów euro i jest w piętnastce najbogatszych Chińczyków. Pomóc w zrealizowaniu nierealnego transferu może także włoskie prawo podatkowe. 

Kluby Serie A zyskały sporą przewagę nad rywalami z innych państw, dzięki ogromnej zmianie w podatkach, za pomocą której zaoszczędzą miliony euro

Nowe przepisy nazywane są czasem włoską wersją "prawa Beckhama". W 2005 roku Hiszpanie wprowadzili prawo, na mocy którego zagraniczni pracownicy (w tym piłkarze) zarabiający powyżej 600 tys. euro, płacili tylko 24 procent podatku przez pierwszych pięć lat (zamiast 43 procent). Jedną z pierwszych osób, które skorzystały z tej znacznej ulgi, był grający w Realu Madryt David Beckham. Prawo to ułatwiło pozyskiwanie zagranicznych specjalistów i ekspertów (bo chodzi tutaj nie tylko o piłkę nożną). Jednak kryzys ekonomiczny z 2008 roku sprawił, ze Hiszpanie już po sześciu latach zaczęli ograniczać to prawo, by je ostatecznie zlikwidować w 2015 roku. W styczniu 2020 roku podobne przepisy pojawiły się we Włoszech, 

Na czym polega "Decreto Crescita", czyli "dekret wzrostu"? Niedawno na łamach Sport.pl tłumaczył to Łukasz Godlewski.

Jak wyglądają te przepisy w praktyce? Piłkarze przychodzący do Włoch dostaną ulgę podatkową w wysokości 50 procent. To oznacza, że zawodnik zarabiający 10 mln euro, będzie płacił podatki od zaledwie 5 mln euro. Biorąc pod uwagę najwyższą stawkę podatkową (43 procent), będzie płacił ok. 2,1 mln euro podatku - efektywnie stawka podatkowa będzie więc wynosiła 21,5 procent. To o wiele mniej niż w Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii (po 45 procent). Co bardzo ważne, piłkarze niemal zawsze negocjują zarobki netto. To ich kluby zajmują się uiszczaniem podatków, dzięki czemu ta zmiana jest dla nich bardzo korzystna. Wcześniejsza wersja tego prawa zakładała od 70 do 90 procent ulgi w zależności od regionu, jednak ostatecznie zdecydowano się na 50 procent, niezależnie od regionu. Więcej znajdziecie w tekście Łukasza Godlewskiego.

Więcej o: