22 gole i 2 asysty - to dorobek Roberta Lewandowskiego w sezonie 2024/25 we wszystkich rozgrywkach. O świetnej formie polskiego napastnika FC Barcelony świadczy fakt, że jego liczby z całego ubiegłego sezonu to 25 goli oraz 9 asyst. Do tego bardzo dobrze radzi sobie jego zespół, który w La Liga jest liderem z czteropunktową przewagą nad Realem Madryt, a w Lidze Mistrzów zdobył 12 punktów na 15 możliwych.
To wszystko sprawia, że Lewandowski z miejsca staje się jednym z poważnych kandydatów do zdobycia Złotej Piłki w przyszłym sezonie, choć świetną formę w tych rozgrywkach prezentują Anglik Harry Kane z Bayernu Monachium (20 goli i 9 asyst), Egipcjanin Mohamed Salah z Liverpoolu (15 goli i 12 asyst), czy nawet jego rodak Omar Marmoush z Eintrachtu Frankfurt (17 goli i 11 asyst) oraz Szwed Viktor Gyokeres ze Sportingu Lizbona (25 goli i 4 asysty), choć szanse na triumf dwóch ostatnich z racji na kluby, w których występują, zbyt wielkie nie są.
Niemniej jednak, Robert Lewandowski ma tu jeszcze jednego rywala i to z własnego klubu! Mowa o brazylijskim skrzydłowym FC Barcelony Raphinhi, który na razie rozgrywa sezon życia. Po przyjściu Hansiego Flicka były piłkarz Leeds United jest jak zupełnie inny zawodnik, tym bardziej gdy pod nieobecność kontuzjowanych Marca-Andre Ter Stegena i Ronalda Araujo może zakładać opaskę kapitańską Barcy.
"Raphinha lideruje, strzela, asystuje i broni" - zachwala Brazylijczyka portal hiszpańskiej telewizji publicznej RTVE.es, który zaznacza, że z 16 golami i 10 asystami Raphinha jest coraz bliżej dogonienia wyniku z zeszłego sezonu Viniciusa Juniora z Realu Madryt, który otarł się o Złotą Piłkę z dorobkiem 24 goli i 9 asyst we wszystkich rozgrywkach. Co więcej, to skrzydłowy Barcelony wygląda też znacznie lepiej w reprtezentacji Brazylii, gdzie z kolei Vinicius bardzo zawodzi.
Raphinha z 36 bramkami i 31 asystami łącznie we wszystkich meczach w Barcelonie stał się jej siódmym najlepszym Brazylijczykiem w historii. A przecież w poprzednim sezonie niespełna 28-letni piłkarz zawodził na tyle, że kibice Barcy domagali się przyjścia Nico Williamsa z Athleticu Bilbao. Williams pozostał w Kraju Basków, a podrażniony Raphinha zareagował na krytykę w sposób najlepszy z możliwych, dzięki czemu obecnie nikt nie wyobraża sobie jedenastki Barcelony bez niego.