Borussia Dortmund nie może zaliczyć dwóch ostatnich lat do udanych. Choć niewiele brakowało, by sięgnęła najpierw po mistrzostwo Niemiec, a rok później po Ligę Mistrzów, to nie dała rady w najważniejszych starciach. Tym samym dojdzie do dużych zmian nie tylko w sztabie szkoleniowym, ale również w kadrze zespołu.
Niemiecki klub poinformował w czwartek o rozstaniu z dotychczasowym trenerem Edinem Terziciem, który złożył rezygnację. Tym samym jego kontrakt został natychmiastowo rozwiązany, a media informują już, że następcą 41-latka będzie Nuri Sahin.
Od dłuższego czasu spekulowano, że drużynę opuści jeden z jej liderów Mats Hummels, którego wygasająca z końcem czerwca umowa nie została przedłużona. Informacja o jego odejściu została właśnie oficjalnie potwierdzona. "Po ponad 13 latach mój czas w czerni i żółci dobiega końca. To był dla mnie ogromny zaszczyt, że tak długo grałem dla tego klubu i mogłem być częścią podróży od 13. miejsca w styczniu 2008 roku do dzisiejszej Borussii Dortmund. (...) Będę za wami tęsknić" przekazał obrońca, cytowany przez klubową stronę.
Pożegnał go również duet dyrektorów sportowych Lars Ricken oraz Sebastian Kehl. "Był jednym z kluczowych piłkarzy przez ostatnie 15 lat, wiele mu zawdzięczamy. Nasze drogi się rozchodzą i żadnej ze stron nie będzie łatwo się dostosować do tej sytuacji" - powiedział pierwszy z nich. "Tracimy wybitną osobowość, być może jedną z ostatnich tego typu w piłce nożnej. Wydaje się, że wyniósł grę środkowego obrońcy na wyższy poziom. To prawdziwy facet, który wciąż rzuca wyzwanie sobie i innym" - dodał Kehl.
35-latek rozegrał dla Borussii łącznie 508 meczów, w których strzelił 38 goli. Do jego największych sukcesów należy oczywiście zdobyte w 2014 roku mistrzostwo świata, natomiast w piłce klubowej: sześć razy mistrzostwo Niemiec, tyle samo triumfów w krajowym superpucharze oraz trzy trofea Pucharu Niemiec. "Bild" podaje, że piłkarz znajduje się na liście życzeń włoskich klubów: AS Romy oraz AC Milanu.
Hummels, mimo że ma za sobą bardzo udany sezon, nie doczekał się powołania na Euro 2024. Decyzja selekcjonera Juliana Nagelsmanna rozwścieczyła legendarnego Jensa Lehmanna. - Jeśli w finale Ligi Mistrzów gra dwóch środkowych obrońców z tej samej drużny, a jednego pomijasz, to jest to duży błąd - oznajmił w rozmowie ze Skyp Sport. Drugim wspomnianym defensorem jest Nico Schlotterbeck, którego nazwisko znalazło się w gronie powołanych, ale jego szanse na grę są znikome.
Komentarze (0)
Jednego dnia trener, drugiego legenda. Architekci sukcesu opuszczają BVB
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!