Już w najbliższą niedzielę na stadionie w Hamburgu reprezentacja Polski rozpocznie swój pierwszy mecz podczas mistrzostw Europy. Rywalem Biało-Czerwonych będą Holendrzy, z którymi nie tak dawno mierzyli się w Lidze Narodów. Występ Karola Świderskiego w tym meczu stoi pod znakiem zapytania. Trwa walka z czasem.
W poniedziałek reprezentacja Polski rozegrała ostatni mecz towarzyski przed Euro 2024 (2:1). Pierwszego gola dla Polaków zdobył Karol Świderski. Zawodnik Hellasu Verona był bardzo zadowolony z trafienia i pobiegł w kierunku narożnika boiska. Wykonał cieszynkę i szybko pożałował tej decyzji, ponieważ doznał przy tym kontuzji i musiał zejść z boiska.
- Mam nadzieję, że zagram. Wszystko zależy od naszego sztabu medycznego, pracujemy i walczymy. Teraz jest drugi dzień od zdarzenia i wszystko się fajnie goi. Wczoraj wyszedłem na boisko, trochę pobiegałem i porobiłem ćwiczeń. Dziś też idę i te dwie kolejne doby będą najważniejsze - powiedział Karol Świderski podczas czwartkowej konferencji prasowej.
Tego samego dnia Świderski był gościem Mai Strzelczyk i Łukasza Wiśniowskiego na kanale Foot Truck. Przed nagraniem Tymoteusz Puchacz, Wojciech Szczęsny i Jakub Moder odwiedzili go, aby dodać mu otuchy. "Świder, Świder, Świder, Świder" - tak cała trójka dopingowała swojego kolegę z kadry. W pewnym momencie Tymoteusz Puchacz dał mu zalecenie. "Bez cieszynek, tylko bez cieszynek, Karol, po bramkach" - powiedział Puchacz.
Rada obrońcy rozbawiła Świderskiego, który ukrył swoją twarz w dłoniach. W ten sposób Puchacz nawiązał do cieszynki, po której 27-latek nabawił się urazu.
Mecz Polska - Holandia odbędzie się w niedzielę, 16 czerwca o godzinie 15:00.