Jak zagrał Krzysztof Piątek? Oceniamy jego występ w meczu z Schalke

- Napastnik światowej klasy musi mieć 50-procentową skuteczność. Co drugi strzał musi wpaść - mawia Juergen Klinsmann, nowy trener Krzysztofa Piątka. We wtorkowym meczu 1/8 finału Pucharu Niemiec pomiędzy Herthą a Schalke (2:3) Polak zanotował trzy strzały, w tym tylko jeden zamienił na bramkę, ale nikt na jego grę narzekać nie powinien. Były napastnik Milanu szczególnie dobrze grał w pierwszej połowie, później zaczęło mu nieco brakować sił.

Piątek uchodzi za typowego egzekutora, czyli powoli wymierający już gatunek napastnika. Teraz liczą się bardziej wszechstronni snajperzy. Polak często słyszy od krytyków, że zbyt rzadko angażuje się w kreowanie akcji ofensywnych, a jedynie czeka w polu karnym na piłki. I między innymi właśnie dlatego tak cierpiał w ostatnich miesiącach w Milanie. Okej, zatracił coś ze swojej drapieżności, przestał być tak zabójczo skuteczny, ale przede wszystkim znikał, gdy zaczynał być odcięty od podań. Ale choć zamienił Milan na Herthę, to jego boiskowe otoczenie wciąż wygląda podobnie. W końcu Hertha jest takim "Milanem Bundesligi". Berlińczycy nastawiają się głównie na defensywę; patrzą na to, co zrobi rywal i czekają na kontrę. Nie inaczej było we wtorek.

Schematyczne kontrataki

Ale na szczęście Piątek zrozumiał, że jeśli nie zaangażuje się w rozegranie, nie będzie wspierał pomocników, to będzie niewidoczny, okaże się bezproduktywny. Hertha była schowania za podwójną gardą, ale chętnie kontrowała. W jaki sposób? Najczęściej obrońcy pomijali drugą linię i zagrywali długie piłki w kierunku Piątka, który - ustawiony plecami do bramki - starał się jak najszybciej opanować piłkę, a potem szybkim i mocnym podaniem uruchomić skrzydłowych.

Najczęściej zagrywał do Mariusa Wolfa, ustawionego na prawej flance. Następnie 24-letni Niemiec biegł do linii końcowej i szukał zagrania wzdłuż bramki do Piątka, lub do drugiego napastnika - Pascala Koepke. W pierwszej połowie taki schemat widzieliśmy aż trzy razy, a w 12. minucie zakończył się bramką. Piątek zagrał do Wolfa, a ten wystawił piłkę tak, że Koepke musiał tylko dopełnić formalności. A nawet jeśli, by nie dopełnił, to tuż za jego plecami czyhał niepilnowany Piątek.

Sześć goli w meczu Sampdoria - Napoli! Trafienie Milika:

Zobacz wideo

Pod koniec pierwszej połowy było już 2:0. W 39. minucie ruszyła kontra gości: Piątek wygrał starcie ze stoperami Schalke i przepuścił piłkę do Pascala, a następnie wystawił mu się na czystej pozycji. Niemiec dostrzegł Polaka, a były napastnik Milanu zgrabnie przyjął piłkę, popatrzył na bramkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonał Alexandra Nubela. Trzeba jednak zaznaczyć, że przyszły bramkarz Bayernu Monachium nie popisał się w tej sytuacji, bo choć strzał Polaka był precyzyjny, to jednak piłka leciała wolno.

Krzysztof Piątek słabszy z biegiem spotkania?

W drugiej połowie Schalke przycisnęło gości i zdołało odrobić straty (trafiali Amine Harit i Daniel Caligiuri), bo Hertha padła kondycyjnie i coraz rzadziej zapędzała się pod bramkę gospodarzy. Piątek, który w pierwszej odsłonie, imponował wybieganiem i walecznością, też nieco przygasł w końcowych minutach. Dobrze obrazują to statystyki (za sofascore.com).

W pierwszej połowie Piątek zanotował 17 kontaktów z piłką, siedem celnych podań (77 procent skuteczności) oraz wygrał trzy z pięciu pojedynków.  Po 90 minutach Polak był niemal tak samo często przy piłce, ale zaczynało mu już brakować precyzji przy podaniach (70 procent celności) i sił w walce z obrońcami (wygrał tylko dwa z sześciu pojedynków).

W dogrywce Hertha broniła się w dziesiątkę, bo Jordan Torunarigha został ukarany czerwoną kartką. Schalke za sprawą Benito Ramana zdołało wygrać 3:2 i awansowało do 1/4 finału Pucharu Niemiec. Piątek może jednak być zadowolony ze swojej postawy (szczególnie pierwszej połowy) i z optymizmem patrzeć w przyszłość. Tym bardziej, że już w sobotę rywalem Herthy będzie Mainz, czyli najgorsza defensywa w Bundeslidze

Więcej o:
Copyright © Agora SA