Przyłapali Haalanda. "To nielegalne i bardzo niebezpieczne"

Erling Braut Haaland - to jego nazwisko było na ustach całej Anglii po meczu z Arsenalem. Nie chodziło jednak o jego grę, a o postawę na boisku. Zachował się w sposób skandaliczny wobec rywali, nie tylko ich prowokując, ale omal nie doprowadzając do rękoczynów. Po opuszczeniu Etihad Stadium też się nie popisał. Fani przyłapali go na... łamaniu prawa. - To nielegalne i bardzo niebezpieczne - grzmięli.

Niedzielny wieczór był słodko-gorzki dla Erlinga Brauta Haalanda. Choć to właśnie on otworzył wynik w 9. minucie spotkania z Arsenalem, to później rywale wyrównali i wyszli na prowadzenie. Dopiero w samej końcówce gola na 2:2 zdobył John Stones. Mecz obfitował w wiele zwrotów akcji i emocji, których Norweg nie był w stanie opanować.

Zobacz wideo Powódź na inaugurację. Stadion w Nysie zalany

Nie popisał się m.in. po ostatniej bramce tego dnia, kiedy to szybko wyjął piłkę z siatki i uderzył nią w głowę stojącego tyłem Gabriela. Później staranował z premedytacją Thomasa Partey'a. Po meczu poszarpał się też ze wspomnianym Gabrielem, zwyzywał Gabriela Jesusa i jeszcze prowokował słownie Mikela Artetę. "Tchórzliwe zachowanie. (...) Haaland, myślałem, że jesteś większy" - grzmiał Ian Wright. Tak więc Norweg stał się antybohaterem meczu, a okazuje się, że nie były to jego jedyne występki tego wieczora.

Erling Haaland zachował się nieodpowiedzialnie. Używał telefonu w czasie jazdy. I to po raz kolejny

Haaland stadion opuszczał w obecności swojej dziewczyny. Para poruszała się luksusowym Mercedesem Maybach wartym około 250 tysięcy funtów, który należy do piłkarza. I właśnie wtedy Norweg dopuścił się kolejnego występku. 

Do sieci trafiło nagranie, na którym widać, jak Haaland stoi w korku. Wówczas podbiegli do niego kibice i chcieli zrobić sobie z nim zdjęcie. Norweg skutecznie ich ignorował, a na dodatek... wyjął telefon i zaczął go przeglądać. I właśnie to zachowanie wywołało oburzenie. Piłkarz używał bowiem urządzenia elektronicznego w czasie jazdy samochodem. Nie był więc w pełni skupiony na prowadzeniu pojazdu, co mogło doprowadzić do wypadku.

Choć na nagraniu widać, że zazwyczaj Haaland przegląda telefon, kiedy auto stoi w miejscu, to w jednej sytuacji szybciej rusza, aniżeli odkłada na bok sprzęt elektroniczny. Zresztą za używanie telefonu za kierownicą, grozi kara pieniężna i odjęcie punktów. Nie ma znaczenia, czy stoi się aktualnie w korku, czy też nie.

Eksperci krytykują Haalanda. To mogło skończyć się tragicznie

Na nieodpowiedzialne zachowanie Haalanda zareagowała m.in. Ruth Purdie OBE, dyrektor naczelna The Road Safety Trust. - To nielegalne i bardzo niebezpieczne. Zwiększa bowiem ryzyko kolizji, w wyniku której można doznać obrażeń. Taki czyn może też doprowadzić do ofiar śmiertelnych. Dlatego ważne jest, by takie osoby jak Haaland, osoby wpływowe, będące tzw. wzorami do naśladowania, zrozumiały, że takie działanie za kierownicą może mieć negatywne skutki w przyszłości - podkreślała, cytowana przez "The Sun".

Zachowanie Haalanda tak mocno zbulwersowało społeczeństwo jeszcze z jednego powodu. To już jego kolejny taki występek. Przyłapano go z telefonem za kierownicą również w marcu 2023 roku. Jak na razie Norweg nie odniósł się do nieodpowiedzialnego czynu i wydaje się małoprawdopodobne, by to zrobił, choć właśnie tego oczekuje środowisko.

Obecnie skupia się na przygotowaniach do kolejnych spotkań. Już w najbliższy wtorek 24 września Manchester zagra z Watford w III rundzie Pucharu Ligi Angielskiej. W tym sezonie Haaland zdobył już 10 goli w siedmiu meczach we wszystkich rozgrywkach.

Więcej o: