Manchester City - Arsenal, mistrz Anglii kontra wicemistrz. Fani Premier League mieli sobie na co ostrzyć zęby w niedzielny wieczór 22 września. Obie drużyny spełniły oczekiwania. W pierwszej połowie zobaczyliśmy trzy gole, z czego dwa dla Arsenalu, który prowadził dość nieoczekiwanie. Po przerwie gospodarze kompletnie zdominowali "Kanonierów" osłabionych czerwoną kartką Leandro Trossarda, ale gola wyrównującego zdobyli dopiero w ósmej minucie doliczonego czasu gry, gdy do siatki trafił John Stones.
To właśnie po tym trafieniu swoje "show" zaczął Erling Haaland. Sytuację opisywał na Sport.pl Błażej Winter, ale tak w dużym skrócie: Norweg w krótkim czasie przyłożył Gabrielowi piłką w głowę (po czym uciekł), bez powodu staranował Thomasa Parteya, poszarpał się z poszkodowanym wcześniej Gabrielem, a potem jeszcze prowokował słownie Mikela Artetę i zwyzywał Gabriela Jesusa.
Te ostatnie dwie rzeczy wychwyciły kamery. Dokładnie słychać oraz widać na nich co Haaland mówił i do kogo. Cóż, lekko mówiąc, nie błysnął. Najpierw zaczepił Artetę, do którego powiedział "bądź pokorny, bądź pokorny", ku wielkiemu zdziwieniu Hiszpana. W obronie trenera stanął Gabriel Jesus. "Co ty mówisz? Po co tak gadasz?" - zapytał Brazylijczyk.
Norweg jednak i jego postanowił potraktować po chamsku. - Co ja niby mówiłem? Co mówiłem ty je***y klaunie? Ja nic nie mówiłem. Odejdź ode mnie ty je***y klaunie! - odparł Haaland. Niewykluczone, że doszłoby do rękoczynów, gdyby nie interwencja gracza City Jacka Grealisha. Dziennikarz Charles Watts napisał na Twitterze, że napastnik Manchesteru nie oszczędził też siedemnastoletniego debiutanta Mylesa Lewisa-Skelly'ego, pytając się go "a kim ty niby jesteś?". Ciekawe zachowanie jak na kogoś, kto Artecie mówił o pokorze. Nie wiadomo na ten moment czy Haaland poniesie konsekwencje za swe wybryki.