Po zaledwie jednym sezonie Lechia Gdańsk wraca do Ekstraklasy. Awans zespołu prowadzonego przez Szymona Grabowskiego stał się faktem po zwycięstwie 4:3 nad Wisłą Kraków. - Jestem przekonany, że z większością zawodników, których teraz mamy, mogą i powinny być wiązane nadzieje związane z ich grą w Ekstraklasie. Mają oni nie tylko bardzo duży potencjał piłkarski, ale widoczna jest u nich duża inteligencja piłkarska - mówił Sport.pl trener Lechii w połowie kwietnia br. Jeszcze przed meczem z Wisłą pojawiły się niepokojące wieści dla kibiców zespołu z Trójmiasta.
Mowa o tym, że Lechia początkowo nie otrzymała licencji od Polskiego Związku Piłki Nożnej na występy w Ekstraklasie, a powodem odmowy były nieuregulowane płatności wobec Mario Malocy i Davida Steca oraz agencji Artura Wolskiego "Wolak Management". Po jednym dniu klub ogłosił, że problem został zażegnany, a prezes Paolo Urfer obiecał uregulowanie wszystkich należności. Wszystko pod kątem licencji powinno zostać sformalizowane po zebraniu komisji w PZPN.
W miarę regularnie w temacie Lechii wypowiada się Adam Mandziara, a więc były prezes tego klubu z lat 2014-2021 (z krótką przerwą). Obecnie właścicielem Lechii jest spółka MADA Global prowadzona przez Urfera. W kwietniu Mandziara publicznie zarzucił Urferowi działania niezgodne z umową i zasugerował, że źle on zarządza pożyczonymi środkami od spółki Lechia Rights Management Sp. z o.o. Mowa o kwocie na poziomie czterech mln euro. Lechia nazwała to "nieodpowiedzialną próbą destabilizacji klubu".
Mandziara też zareagował w momencie, gdy PZPN początkowo nie przyznał Lechii licencji i opublikował mocny wpis na Instagramie. "Biorąc pod uwagę obecną sytuację finansową, jest oczywiste, że klub od miesięcy boryka się z problemami płatniczymi. W normalnych okolicznościach zarząd powinien złożyć wniosek o upadłość. Pozostaje pytanie, czy pomoc finansowa z Dubaju dotrze na czas" - pisał biznesmen.
Mandziara udzielił wywiadu portalowi meczyki.pl, w którym odniósł się m.in. do publikacji uderzających w Paolo Urfera. Mandziara twierdzi, że po prostu nie mógł milczeć w tej sytuacji. - W normalnym wypadku bym powiedział, że to nie jest w porządku. Ale jeśli Urfer idzie do szatni do drużyny i opowiada, że przejął klub w ciężkiej sytuacji finansowej i dlatego nie może płacić pensji na czas, to ja wobec tych zdarzeń nie mogę pozostać obojętny. Takie same rzeczy opowiadał na spotkaniu z kibicami i publicznie w mediach. Środki z pożyczki zostały wydatkowane niezgodnie z przeznaczeniem - powiedział.
Czy Mandziara określa swoje wpisy w mediach jako atak na Lechię? Zdecydowanie nie. - W ostatnich 10 latach zainwestowaliśmy w Lechię prawie 40 mln euro, to wszystko jest do zweryfikowania w dokumentach spółki. Przecież nie robiliśmy tego, żeby klubowi zaszkodzić. Nie mam żadnego interesu, żeby klub nie dostał licencji czy też nie wszedł do Ekstraklasy. To kompletna bzdura, przerzucanie odpowiedzialności. Mielibyśmy chcieć, by klub nie wszedł do Ekstraklasy albo by nie dostał licencji? Jak można na to wpaść? To jest totalnie nielogiczne - dodaje biznesmen.
- Uczucie oszustwa przez Urfera jest zdecydowane - podkreśla Mandziara, który odniósł się do komunikatu Lechii o uregulowaniu należności. - Klasycznie. Paolo Urfer płaci tylko wtedy, gdy jest pod ścianą i nie ma wyjścia. Uważam, że on tylko chciał sprawdzić, czy może to jakoś obejść przed komisją. Jak nie musi, to nie zapłaci. Powiedzą to panu wszyscy kontrahenci Lechii, którzy czekają na swoje pieniądze - stwierdził były prezes Lechii.
W dalszej części wywiadu Mandziara opowiada m.in., że Urfer nie spłacił wierzycieli po ww. pożyczce i w najbliższych tygodniach ma zamiar wytoczyć proces przeciwko prezesowi Lechii.
W niedzielę Lechia zagra u siebie w derbach Trójmiasta z Arką Gdynia, która też ma spore szanse na bezpośredni awans do Ekstraklasy. W ostatniej kolejce Lechia zagra na wyjeździe z Miedzią Legnica (26.05).