Poprzedni sezon był słodko-gorzki dla Wisły Kraków. Choć nie wywalczyła awansu do ekstraklasy, to zapewniła sobie miejsce w eliminacjach do Ligi Europy. To za sprawą triumfu w Pucharze Polski. Rywalizację w rozgrywkach Starego Kontynentu rozpoczęła od pierwszej rundy i z racji rozstawienia trafiła na teoretycznie łatwego rywala - KF Llapi. W pierwszym meczu ekipa Kazimierza Moskala wygrała 2:0 u siebie po golach Igora Sapały i Angela Rodado. W czwartek o godzinie 16:30 zagrała w rewanżu, tym razem na terytorium rywala. I nie dość, że grała tam niemal bez publiczności, to fani znad Wisły przez chwilę nie mogli nawet śledzić zmagań.
Wszystko przez problemy z transmisją. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli piłkarze Wisły - w 58. minucie drogę do siatki znalazł Rodado. W 74. minucie wyrównał jednak Ardit Tahiri i tuż po tym golu widzowie Polsatu Sport stracili obraz. Nie mogli więc obserwować rywalizacji. Nie wiedzieli też, czy padły kolejne bramki.
Dopiero po chwili Polsat poinformował kibiców, że wystąpiły problemy techniczne, ale te leżą po stronie kosowskiego nadawcy. W tej sytuacji można było jedynie czekać, aż zagraniczny podmiot upora się z kłopotami, co wywołało spore poruszenie w sieci.
"Chyba odcięto prąd w Kosowie", "Ktoś nie zapłacił rachunków za prąd", "Szkoda, że państwo tego nie widzą" - żartowali internauci na X. Finalnie obraz powrócił, ale dopiero w 82. minucie. Widzowie przegapili więc niemal 10 minut rywalizacji. W tym czasie nie padł żaden gol.
Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Wisły 2:1. Gola na wagę triumfu w 90. minucie zdobył Gianis Kiakos, co oznacza, że polski klub bez większych problemów awansował do drugiej rundy eliminacji LE. Na tym etapie rywalizacji zmierzy się z Rapidem Wiedeń, o wiele trudniejszym i wymagającym przeciwnikiem.
Komentarze (0)
Co za wpadka w trakcie meczu Wisły! Polsat natychmiast to wyjaśnił
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!