Goncalo Feio znowu dał o sobie znać. Trener Legii Warszawa znalazł się na ustach wszystkich po meczu swojego zespołu z Broendby w kwalifikacjach do Ligi Konferencji Europy. Szkoleniowiec po zakończonym meczu pokazał w stronę kibiców z Danii środkowe palce.
Wielu ekspertów oraz kibiców nie zostawiło na nim suchej nitki. "O jego wczorajszym wyczynie piszą europejskie media, a raczej nie tak klub chce być przedstawiany, to znaczy jako banda wieśniaków prowadzona przez wieśniaka do kwadratu" - pisał o Feio były piłkarz Legii Wojciech Kowalczyk.
Zaraz po meczu głos ws. trenera Legii zabrał Zbigniew Boniek, który na X napisał, że zachowanie Portugalczyka było "trudne do zrozumienia, żeby nie powiedzieć więcej".
Feio został ostatecznie ukarany przez UEFA zawieszeniem na jeden mecz w ramach rozgrywek UEFA, ale w zawieszeniu na jeden rok. Oznacza to, że Portugalczyk będzie mógł poprowadzić zespół w obu starciach IV rundy eliminacji LK przeciwko Drita Gnjilane. Oczywiście zakładając, że utrzyma nerwy na wodzy.
O zachowaniu Feio po karze od UEFA ponownie wypowiedział się Boniek, ale znowu gryzł się w język. - Jeśli chodzi o zachowanie Feio, to lepiej spuścić na to zasłonę milczenia. Żeby właściwie opisać, trzeba by było używać słów najcięższego kalibru. UEFA nie chciała wymierzać zbyt surowej kary, zdecydowała się na symboliczną. Feio musi uważać, bo to nie jest jego pierwszy, ale mam nadzieję, że ostatni wybryk - powiedział w rozmowie z portalem polsatsport.pl.
A jak swoje zachowanie tłumaczył sam Feio? - Wiem, co teraz będzie mówione, bo mam przypiętą łatkę. Będziecie po mnie jechać. Ze trzy tygodnie to potrwa. Szkoda, że w Danii nikt nie zauważył ich zachowania wobec nas. Musimy walczyć z kompleksami. Nie jesteśmy gorsi od innych. Zachowujemy się z klasą, dopóki inni szanują nas. Pierwszą drużyną, która prowokowała, było Broendby. Ale wiem, co będzie. Jestem czarnym charakterem. Jasne - mówił na konferencji prasowej.