Wydawało się, że Cracovia i Radomiak będą miały już spokój w tym sezonie, będąc w bezpiecznym środku tabeli ekstraklasy. Tymczasem po ostatnich, w tym piątkowych wynikach nagle okazało się, że zespół z Krakowa ma tylko cztery, a drużyna z Radomia trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Dlatego też w sobotnim meczu w Krakowie obie ekipy walczyły o to, aby mieć względny spokój w najbliższych tygodniach.
Starcie przy Kałuży nie było jednak wielkim widowiskiem, ale zdecydowanie lepiej weszła w ten mecz Cracovia. To ona atakowała od pierwszych minut i już w 19. minucie zdołała objąć prowadzenie.
Po stałym fragmencie gry dla Radomiaka gospodarze wyprowadzili skuteczną kontrę - Japończyk Takuto Oshima wypuścił Michała Rakoczego, a ten poradził sobie z niemrawo atakującym go Damianem Jakubikiem i płaskim strzałem z ostrego kąta pokonał Gabriela Kobylaka. Nie da się ukryć, że bramkarz Radomiaka, który przepuścił piłkę pod ręką, mógł w tej sytuacji zrobić zdecydowanie więcej.
Cracovia ruszyła po drugiego gola, ale skuteczności w niezłych sytuacjach brakowało Benjaminowi Kallmanowi. Po drugiej stronie głową spudłował Leonardo Rocha, a gdy w doliczonym czasie pierwszej części gry główkował Dawid Abramowicz, piłka spadła na poprzeczkę bramki "Pasów".
Choć w drugiej połowie to Radomiak musiał odrabiać straty, wciąż lepszym zespołem była Cracovia. Aktywni wciąż byli Kallman i Rakoczy, ale w licznych akcjach "Pasów" na końcu brakowało albo dobrej decyzji, albo dokładnego ostatniego podania, przez co sytuacji stuprocentowych nie było.
W 76. minucie wszystkie boiskowe wydarzenia przeszły na drugi plan, po tym jak koszmarnej kontuzji doznał pomocnik Radomiaka Francisco Ramos. Portugalczyk za mocno sobie wypuścił piłkę i tak zaatakował Takuto Oshimę, że jego noga złamała się w pół jak zapałka. Na boisku pojawiła się karetka, w której Portugalczyk opuścił plac gry. Oshima pierwotnie obejrzał od Wojciecha Mycia czerwoną kartkę, ale szybko zainterweniował VAR, po czym o wykluczeniu Japończyka nie było już mowy.
Sędzia Myć z tego powodu doliczył do meczu aż 18 minut. Radomiak z kolei miał już wykorzystany limit zmian, więc musiał kończyć to spotkanie w dziesiątkę.
Tymczasem Cracovia była bezwzględna. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry dobrze rozegrany rzut rożny i dośrodkowanie Karola Knapa wykorzystał Virgil Ghita, który głową pokonał Gabriela Kobylaka.
Choć Radomiak miał jeszcze później niewykorzystaną setkę Leonardo Rochy, wynik na 3:0 ustalili gospodarze. W 100. minucie potężny strzał z dystansu oddał Jani Atanasov, a Kobylak wypluł piłkę pod nogi Patryka Makucha, który minutę po wejściu na boisko z ławki rezerwowych strzelił piątego gola w tym sezonie.
Dzięki tej wygranej Cracovia z 38 punktami przesunęła się na siódme miejsce w tabeli ekstraklasy, z kolei Radomiak, który nie wygrał żadnego z ostatnich sześciu meczów, ma 34 punkty, jest dziesiąty z ledwie trzypunktową przewagą nad strefą spadkową.