Do kontrowersji doszło tuż przed przerwą. Lech Poznań miał okazję na strzelenie gola po szybkim kontrataku. Z piłką popędził Afonso Sousa. Wypuścił ją daleko przed siebie, a po chwili nieprzepisowo zatrzymywał go obrońca Pogoni Kostas Triantafyllopoulos. Nikt nie miał wątpliwości, że Grek w tej sytuacji popełnił faul taktyczny. Takie karane są żółtą kartką. Jednak arbiter, gdy zobaczył, że Portugalczyk utrzymał się na nogach, wskazał przywilej korzyści. Po chwili Lech stracił piłkę i gra została wstrzymana po kolejnym faulu. Triantafyllopoulosowi całość uszła na sucho.
Mowa o dużym szczęściu, bo Triantafyllopoulos miał już na koncie żółtą kartkę. Druga skutkowałaby wyrzuceniem go z boiska. Dlaczego jednak sędzia Paweł Raczkowski nie zareagował? Na to pytanie odpowiedział na Twitterze sędzia piłkarski Łukasz Rogowski. - W tym momencie mamy przerwanie korzystnej akcji, czyli kartkę żółtą. Sęk w tym, że akcja nie została przerwana, bo arbiter dał korzyść. I to właśnie dlatego nie widzieliśmy drugiej żółtej kartki dla piłkarza Pogoni - napisał.
Problem w tym, że przywilej korzyści wcale nie anuluje kary, jaką powinien otrzymać zawodnik faulujący. A za faul taktyczny, jakim jest nieprzepisowe przerwanie kontrataku, należy się żółta kartka. Rogowski szybko doprecyzował, że jego tłumaczenie dotyczyło tego, dlaczego sędzia Raczkowski nie wrócił do kartki. To, czy podjął słuszną decyzję, to już inna kwestia.
Ekspert zamieścił także treść odpowiedniego przepisu, z którego wynika, że w przypadku przewinienia zasługującego na kartkę arbiter nie powinien stosować korzyści, chyba że drużyna ma klarowną okazję do zdobycia gola. Sousie została do przebiegnięcia jeszcze ponad połowa boiska, więc trudno o takiej mówić. Nawet gdyby akcja została puszczona, sędzia musi ukarać faulującego gracza przy najbliższej przerwie w grze. Tak również się nie stało.
Oto właśnie pretensje mieli piłkarze Lecha Poznań. W ten sposób sędzia Raczkowski pozbawił ich możliwości gry w przewadze, co znacznie ułatwiłoby im życie w drugiej połowie. - Jeżeli obrońca ma już żółtą kartkę, a i tak przerywa akcję, to nie daje się przywileju, tylko jest faul i gramy w przewadze. To niezrozumiała sytuacja, nie mogę uwierzyć, że takie rzeczy się dzieją na poziomie ekstraklasy - grzmiał w przerwie Bartosz Salamon. Grzmiał w tej sprawie także trener John van den Brom, który również nie zgadzał się z decyzją arbitra.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Komentarze (5)
Ten błąd zaważył na wyniku Lech - Pogoń. Korzyść wbrew przepisom? Sędzia wyjaśnia