Bartosz Salamon nie wytrzymał w przerwie meczu. "To jest wielki skandal"

Pierwsza połowa meczu Lech Poznań - Pogoń Szczecin (2:2) przyniosła sporą kontrowersję. Obrońca "Portowców" Kostas Triantafyllopoulos faulował Afonso Sousę, przerywając kontrę "Kolejorza" w środku boiska, ale nie obejrzał za to żółtej kartki. To byłaby jego druga żółta, więc wyleciałby z boiska. Piłkarze Lecha mieli sporo pretensji do sędziego, a swojego oburzenia nie krył w rozmowie z przerwie Bartosz Salamon, obrońca mistrza Polski.

Afonso Sousa wypuścił sobie mocnej piłkę, żeby się rozpędzić. Kostas Triantafyllopoulos w ogóle nie był nią zainteresowany, chciał zatrzymać Portugalczyka za wszelką cenę. Sfaulował go w środku boiska, ale arbiter Paweł Raczkowski puścił grę, stosując przywilej korzyści. Lech Poznań stracił piłkę chwilę później, ale gra toczyła się dalej. Po kolejnych kilku sekundach mieliśmy kolejny faul. Dopiero wtedy sędzia przerwał grę, ale w ogóle nie wrócił do wcześniejszej sytuacji i nie ukarał greckiego obrońcy żółtą kartką. Bartosz Salamon powiedział wprost: "To jest skandal".

Zobacz wideo "Polski Thomas Mueller". Lewandowski wreszcie będzie miał partnera

Kontrowersja w ekstraklasie, piłkarz Lecha wściekły

Wspomniana sytuacja miała miejsce na początku doliczonego czasu gry pierwszej połowy. Triantafyllopoulos już miał na koncie żółtą kartkę. Gdyby Raczkowski zdecydowałby się go jeszcze raz ukarać, Grek opuściłby przedwcześnie boisko, osłabiając Pogoń Szczecin. To był faul taktyczny, a mimo to obrońca Pogoni nie zobaczył drugiej żółtej kartki, co rozwścieczyło graczy Lecha. Wyraz złości dał też Bartosz Salamon w rozmowie w przerwie meczu z reporterem Canal+ Sport.

Obrońca "Kolejorza" mówił o skandalu, bo faul Triantafyllopoulosa był ewidentnie na żółtą kartkę. Lech wychodził z kontrą i mógł być w sytuacji dwóch na dwóch na połowie rywala.

- Nie ma o czym mówić, bo wszyscy to widzieli i było jasne. Nie wierzę, że takie coś może się wydarzyć na boiskach ekstraklasy, Skoro obrońca ma żółtą kartkę, popełnia faul taktyczny, ewidentny na drugą kartkę, nie rozumiem sensu dawania przywileju. Przerywa się akcję, daje się drugą żółtą kartkę i przy prowadzeniu 1:0 gramy w przewadze. To jest niewytłumaczalne, nie potrafię wyrazić, co czujemy. To jest wielki skandal - stwierdził reprezentant Polski.

W momencie faulu Lech prowadził 1:0. Do przerwy mieliśmy jednak wynik 1:1. Pogoń zdołała wyrównać z rzutu karnego. Ostatecznie skończyło się rezultatem 2:2.

VAR nie mógł interweniować w tej sytuacji, ponieważ to nie było przewinienie, przy którym można było rozważyć pokazanie bezpośredniej czerwonej kartki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.