• Link został skopiowany

Ekstraklasa. Wisła - Legia. Starcie pod szczytem

Choć Białej Gwieździe daleko od blasku z najlepszych czasów ery Bogusława Cupiała, niecodzienny pomysł na budowę drużyny przynosi póki co niezłe efekty. W pojedynku z targaną kryzysem Legią krakowianie mogą realnie myśleć o zdobyciu kompletu punktów.
FOT. KUBA ATYS

Proces wdrażania

Wisła stara się w tym sezonie przejść daleką drogę od zespołu operującego piłką, do starającego się wyprowadzać ataki jak najszybciej, nierzadko za wszelką cenę. Utrzymywanie futbolówki na własnej połowie służy głównie wyciąganiu rywali dalej od ich bramki. Gdy w okolicy pola karnego przeciwnika robi się więcej miejsca, często stosowana jest gra bardziej bezpośrednia. Po szybkim, dalekim przerzucie akcje są wykańczane możliwie szybko, tak, by nie dać rywalom szans na powrót i sformowanie głębokiej defensywy. Ten schemat jest cały czas szlifowany, ale coraz lepiej widać go w statystykach. Wisła pod względem posiadania piłki jest dopiero dziesiątą drużyną ekstraklasy, dwunastą pod względem liczby podań, ale licząc tylko długie zagrania - już pierwsza.

Wisła - Legia
Wisła - Legia Andrzej Gomołysek

Pod tą grę dopasowywani są zawodnicy. W środku pola Kiko Ramirez używa często dwóch przecinaków - Lloncha i Bashę, których zadaniem jest bardziej uniemożliwić rywalom przedarcie się w okolice bramki, niż rozprowadzić atak pozycyjny. Z przodu stawia się wprawdzie na weteranów - Brożka i Boguskiego, którzy są w stanie powalczyć o dłuższą piłkę w bezpośrednich starciach, ale towarzyszą im szybcy Carlitos czy Imaz, zdolni do szybkiego wyjścia na pozycję czy wygrania indywidualnego starcia.

Mistrzowie kontrowania

Niekoniecznie sprawdza się to przy wyprowadzaniu ataków pozycyjnych, jednakże jeśli idzie o kontrowanie, Wisła póki co nie ma sobie równych w lidze. Po szybkich atakach zdobyła już pięć goli w tym sezonie. Natychmiast po odzyskaniu piłki zawodnicy ofensywni starają się nadać akcji szerokość i głębię, przez co stają się trudni do upilnowania. Obrona rywala nie może sobie pozwolić na pokrycie większej przestrzeni, co skutkuje zostawieniem rywalom miejsca. W takiej sytuacji Carlitos i spółka są w stanie bez presji utrzymać tempo wyprowadzania akcji. Otrzymują piłkę w miejscu, gdzie nie są atakowani, podczas gdy pozostali zawodnicy z miejsca starają się zapewnić opcje podania w pozycjach, które umożliwią natychmiastowe wykończenie.

Wisła - Legia
Wisła - Legia Andrzej Gomołysek

Poszukiwanie balansu

Dla Legii, która ma duże problemy ze stabilnością w defensywie, to nie jest zbyt dobra wiadomość. Przeciwko tak usposobionemu rywalowi Legia będzie musiała zagrać ostrożnie, wręcz zachowawczo, by nie nadziać się na kontry. Duet Jodłowiec - Mączyński mógłby to zapewnić, jednakże istnieje ryzyko, że niewiele wniósłby do działań ofensywnych. Rola tworzenia zagrożenia spadłaby wtedy w całości na ofensywny kwartet. Niewiele by to się różniło od taktyki zastosowanej przez Wisłę. Wydaje się jednak o tyle rozsądne, że mimo wszystko warszawianie mają z przodu więcej jakości. U krakowian Carlitos jest zamieszany w 12 z 15 akcji bramkowych i jego wyłączenie z gry, choć trudne, może spowodować paraliż w grze Wisły. Nie grozi to Legii, w której najlepszy w tej statystyce Sadiku był zamieszany w ledwie sześć goli.

Neutralizacja

Wiele wskazuje więc na to, że będzie to starcie dwóch ostrożnie grających zespołów, które wzajemnie będą się starały neutralizować swoje poczynania i wykorzystywać szybkimi kontrami rzadkie momenty, kiedy rywale zaatakują większą liczbą graczy. Ciężko spodziewać się tutaj koronkowych akcji, gra obu zespołów w tym sezonie jest póki co szarpana i mocno uzależniona od indywidualności. O ile jednak taki wydaje się być pomysł na Wisłę autorstwa Kiko Ramireza, tak dla Romea Jozaka to jeszcze docelowy wariant być nie powinien. Choć wydaje się, że w tym meczu właśnie on zostanie użyty.

Więcej o:

WynikiTabela