Choć mówi się, że zwycięzców się nie sądzi, to nad triumfem reprezentacji Polski ze Szkocją 3:2 na start Ligi Narodów toczy się wiele dyskusji. Nasza kadra wygrała, mimo że styl jej gry pozostawiał wiele do życzenia. Paradoksalnie gorsza stylowo była pierwsza połowa, po której... prowadziliśmy 2:0. Szczególnie wiele krytyki spadło na podstawowego stopera Polaków Jakuba Kiwiora, który popełniał mnóstwo błędów i zszedł w przerwie. Gole tracone później przez zespół Michała Probierza też wynikały ze strat, braku agresywności oraz indywidualnych pomyłek.
Ostatecznie uratowała nas kapitalna dyspozycja Nicoli Zalewskiego, który ponownie w reprezentacji zagrał o wiele lepiej niż w klubie i wywalczył dwa rzuty karne, a drugiego, decydującego o wygranej, sam wykorzystał. Dał nam tym samym bardzo cenne zwycięstwo, mogące nawet zadecydować o naszym utrzymaniu w Dywizji A, z której spada jeden zespół. Sama Liga Narodów zaś może odegrać kluczową rolę w eliminacjach do mundialu w 2026 roku czy Euro 2028, czego najlepszym przykładem sami byliśmy przed Euro 2024, gdy grę w barażach zapewniła nam właśnie LN.
Jednak takie podejście do sprawy nie każdemu się podoba. Fatalną opinię na ten temat ma choćby były reprezentant Polski Wojciech Kowalczyk. W programie na "Kanale Zero" podsumowującym mecz ze Szkocją, ekspert jasno stwierdził, że wieczne liczenie na Ligę Narodów do niczego nie prowadzi i zniechęca do oglądania piłki nożnej.
- Dla mnie najważniejsze są eliminacje do mistrzostw świata. No ale ktoś powie, że w Lidze Narodów możemy coś tam wygrać, coś tam zremisować, a dzięki temu, że ktoś przegra to jeszcze co innego. Tak liczyć i liczyć. To obrzydza oglądanie piłki nożnej. Nie budujesz stylu w ten sposób. To nie ma nic wspólnego z futbolem pod kątem naszego stylu gry, naszego systemu, naszych zawodników. Wiecznie będę słyszał, że nie styl się liczy tylko wynik. Tak niby miało być podczas ostatniego Euro, a potem zachwyty jak to pięknie przegraliśmy z Holandią - powiedział Kowalczyk.
Były napastnik podkreślił również, że triumf nad Szkotami zawdzięczamy tak naprawdę jednemu zawodnikowi. - To było bardzo potrzebne zwycięstwo, jednak pamiętajmy o roli, jaką odegrał Nicola Zalewski. To jest tylko i wyłącznie klasa jednego piłkarza w tym spotkaniu. O tym nie wolno zapominać, bo to jest ewidentnie bohater tego meczu - ocenił ekspert.