• Link został skopiowany

Kłopot w kadrze przed Walią. Trwa wyścig z czasem

Dawid Szymczak
Z jednej strony - spokój, cisza i wspólne wyjście do kina. Z drugiej - wyścig z czasem Przemysława Frankowskiego. Obsada prawego wahadła to największe zmartwienie selekcjonera przed kluczowym meczem z Walią. - Mogę tam zagrać, ale najlepiej czuję się po lewej stronie. Forma jest - uśmiecha się Nicola Zalewski.
Trening reprezentacji Polski
Bartłomiej Kubiak/Sport.pl

Niedziela była najspokojniejszym dniem na całym zgrupowaniu. Emocje po zwycięstwie nad Estonią (5:1) już opadły, a te przed meczem z Walią jeszcze nie przybrały na sile. Reprezentanci Polski wybrali się do kina, a po południu mieli ostatni trening przed wylotem do Cardiff. Wzięli w nim udział wszyscy piłkarze z wyjątkiem Przemysława Frankowskiego, który kolejny raz ćwiczył pod okiem fizjoterapeuty i lekarza. W kadrze prognozują, że walka o przygotowanie go do gry potrwa do samego końca, a ostateczna decyzja prawdopodobnie zostanie podjęta dopiero w dniu meczu. Motywacja jest duża - nie dość, że Frankowski strzelił pierwszego gola w spotkaniu z Estonią i przyjechał na zgrupowanie w dobrej formie, to akurat na prawym wahadle trudno o zastępstwo. W tym samym meczu uraz odniósł Matty Cash, który wrócił już do Anglii, a w sobotę na zgrupowanie został w jego miejsce dowołany Paweł Wszołek. To zawodnik grający na tej pozycji w Legii Warszawa, ale będący ostatnio w słabszej formie. 

Zobacz wideo Tajemnica kadry. "Chodziło o motywację"

Nicola Zalewski woli pozostać na lewej stronie. "Mam nadzieję, że trener oglądał mecz z Estonią"

Mecz z Estonią na prawej stronie kończył Nicola Zalewski i grając tam, zaliczył asysty przy dwóch golach, ale jak sam podkreśla, znacznie swobodniej czuje się po lewej stronie. - Najważniejsze jest to, że jestem w dobrym momencie. Tak, jak powiedział Piotr Zieliński po meczu z Estonią: mało gramy w klubach, ale forma jest. Mamy mocne, dobre treningi i to wystarcza. Na lewej stronie czuje się lepiej, ale zagram tam, gdzie będzie chciał trener - mówił na konferencji prasowej. Odkąd z Romy odszedł Jose Mourinho, a zespół przejął Danielle De Rossi, Polak gra znacznie mniej. - Trener stawia na starszych zawodników, bo potrzebuje zwycięstw. Drużyna ma dobre wyniki, ale wiem, że jak dostanę szansę, to będę musiał coś udowodnić. Jestem w dobrej formie i mam nadzieję, że trener oglądał nasz mecz z Estonią. To mogłoby mi pomóc - uśmiechał się. 

Zarówno Zalewski, jak i siedzący obok niego Bartosz Slisz, z dużym szacunkiem wypowiadali się o reprezentacji Walii. - Nie mówiłbym o poszczególnych zawodnikach, bo przede wszystkim Walia jest bardzo zwartą drużyną. Są mocni, fizyczni, dobrze grają w kontrataku. Wiemy, że ustawiają się w 3-4-3, stanową kolektyw w defensywie i czekają na kontry, bo mają szybkich piłkarzy, a do tego część z nich ma dużą jakość piłkarską. Ale my musimy myśleć przede wszystkim o sobie. Nasza gra będzie ważna, żeby sprawiała nam radość, a nie męczyła. Teren jest trudny, spodziewamy się wyrównanego meczu i chcemy stworzyć wiele okazji naszym napastnikom - mówił Slisz, który zimą przeniósł się z Legii Warszawa do Atlanty United. Na jet-lag jednak nie narzeka. - Klub przygotował mi specjalny plan, jak go uniknąć. Udało mi się przystosować do nowej strefy czasowej. Chodziło o dobre odżywianie i wyspanie się już w samolocie. PZPN zadbał o to, żebym miał dobre, komfortowe miejsce. Nie mogę narzekać - mówił. - Jestem bardzo zadowolony z transferu. To dopiero dwa miesiące, liga dopiero się rozpoczęła, ale zauważyłem już, że w MLS gra jest bardziej agresywna. To mnie nawet trochę zdziwiło, bo Ekstraklasa pod tym kątem też jest dobra. Jeszcze co do różnic, to w MLS gra wydaje mi się bardziej otwarta i każdy zespół jest nastawiony na ofensywę – stwierdził.

Początek meczu z Walią we wtorek o godz. 20.45. Zwycięzca awansuje na mistrzostwa Europy w Niemczech i zmierzy się w grupie z Francją, Holandią i Austrią.

Więcej o:

WynikiTabela