Trwają poszukiwania nowego selekcjonera reprezentacji Polski. W mediach pojawiło się bardzo dużo nazwisk zarówno trenerów polskich, jak i zagranicznych. W niedzielę Cezary Kulesza podgrzał atmosferę, twierdząc, że szansę na objęcie tego stanowiska ma Michał Probierz.
Jednak według informacji, do których dotarł Jakub Seweryn ze Sport.pl PZPN będzie szukał raczej zagranicznego szkoleniowca. Sporo mówi się o Vladimirze Petkoviciu, byłym selekcjonerze reprezentacji Szwajcarii. Według informacji sprzed kilkunastu dni związek miał już nawiązać kontakt z Bośniakiem.
Swoją opinię na ten temat na łamach "Super Expressu" wyraził były zawodnik Widzewa Łódź Mirosław Tłokiński. Sporą część życia spędził w Szwajcarii i nawet uczestniczył w tamtejszym programie szkolenia piłkarzy. Obserwował również rozwój reprezentacji pod wodzą Petkovicia.
- Petković dokładając swoją wiedzę i inteligencję zbudował mocną reprezentację. Miał tam świetnych zawodników pod względem technicznym. Przypuszczam, że w Polsce byłby mocno zaskoczony w porównaniu ze Szwajcarią. Trener, który kładzie nacisk na inteligencję w grze, czyli na taktykę, potrzebuje piłkarzy świetnie zaawansowanych technicznie. Może będę zbyt ostry w ocenie, ale oprócz Piotra Zielińskiego i kogoś z młodych piłkarzy, których on odkryje, nie widzę odpowiednich do jego koncepcji – ocenił dwukrotny reprezentant Polski.
Jednak zaraz potem dodał, że jego zdaniem Bośniak i tak byłby dobrym kandydatem na stanowisko selekcjonera polskiej kadry. - To, że wielu naszych piłkarzy nie ma odpowiednio wysokiej techniki, nie oznacza, że Petković nie podniesie poziomu drużyny. Dzięki swojej inteligencji może wnieść coś nowego do naszej piłki i reprezentacji. Jako piłkarz miałbym wielką przyjemność pracować z takim trenerem – wyznał.
W polskich mediach trwa zażarta dyskusja, czy trenerem powinien być Polak, czy cudzoziemiec. Szeroko komentowane przez kibiców są chociażby słowa Jerzego Engela, który stwierdził niedawno, że zagraniczny szkoleniowiec nie wprowadzi młodzieży do kadry, a przejąć ją mógłby Michał Probierz. Również Tłokiński ma swojego faworyta wśród Polaków.
- Mam Polaka-cudzoziemca w jednej osobie, a jest nim Henryk Kasperczak, którego wielu traktuje jako cudzoziemca, z racji wieloletniej pracy za granicą. Nigdy nie dano mu szansy pracy z reprezentacją. Ze względu na swój wiek nie jest trenerem przyszłościowym na 7-8 lat jak choćby Petković, ale to idealne rozwiązanie na postawienie fundamentu. Uważam, że powinien dostać dwóch polskich asystentów, których sam wybierze, a po jakimś czasie mogłoby nastąpić przekazanie funkcji selekcjonera jednemu z nich – powiedział Tłokiński.
- Praca z reprezentacją, oglądanie piłkarzy, ich wybór, wykorzystanie doświadczenia byłoby odpowiednie dla Kasperczaka. Treningami od strony fizycznej, pokazywania ćwiczeń zajmowaliby się asystenci. Podobnie jak to robią w Niemczech, a po pewnym czasie, na przykład po finałach Euro, Heniek mógłby przekazać kadrę jednemu z asystentów. Tym, co powiedzą, że jest za stary, to odpowiem, że wolę 76-letniego Kasperczaka, z jego wiedzą i doświadczeniem niż 30- lub 40-letniego trenera z Polski, nawet z sukcesami w lidze. Musi być odpowiednia linia przekazywania funkcji selekcjonera, jak w Niemczech czy Holandii, a nie tak, że co rok szukamy nowego selekcjonera po omacku – argumentował.
Według najnowszych informacji nowego selekcjonera powinniśmy poznać najpóźniej 25 stycznia, kiedy odbędzie się zjazd PZPN.