PSG ma ogromny problem. Po bolesnej porażce z Borussią Dortmund (0:1) w rewanżowym starciu półfinału LM morale w drużynie nie są najlepsze. Dodatkowo od dawna wiadomo, że z zespołu odchodzi jego największa gwiazda - Kylian Mbappe. Władze klubu szykują dla niego wyjątkowe pożegnanie, ale zaczęli już prężnie szukać zawodnika, który będzie w stanie zastąpić go na Parc des Princes.
Niedawno informowaliśmy, że zainteresowanie PSG wzbudził skrzydłowy Barcelony Lamine Yamal, który został określony "16-letnią rewelacją sezonu w Europie". Jak się okazuje, zastąpić Mbappe może jeszcze jeden piłkarz.
Dziennik "Corriere dello Sport" podał w środę, że na szczycie listy "ery po Mbappe" znajduje się Chwicza Kwaracchelia z SSC Napoli. Dziennikarze twierdzą, że rok temu był zawodnikiem bezcennym, niemożliwym do osiągnięcia, ale minęło trochę czasu i perspektywa się zmieniła. "Jego sezon nie był rewelacyjny i nie dorównał poprzedniemu" - czytamy. "PSG jest jednak spragnione i poszukuje talentów, a Chwicza nieraz skradł serce europejskim fanom" - stwierdzono.
Gruzin został określony jako "piłkarskie piękno", które ma ogromne perspektywy. Zachwycony nim ma być przede wszystkim właściciel Nasser Al-Khelaifi, który ceni sobie piłkarzy występujących w Napoli. Niegdyś finalizował transfery Lavezziego, Cavaniego czy Fabiana Ruiza. Teraz czas na Kwaracchelię. Niewykluczone, że PSG wznowi próbę wykupu jego klubowego kolegi Victora Osimhena, za którego Napoli odrzuciło w lecie 150 mln euro. Sprowadzenie 23-latka będzie jednak dużo trudniejsze, gdyż jego kontrakt wygasa z końcem czerwca 2027 roku.
"Napoli wycenia go na bardzo dużo, grubo ponad 100 mln euro. Może nawet nie skusiłoby się na 120-130 mln, nie wiadomo" - oznajmiono. Niedawno hiszpański dziennik "AS" twierdził, że władze SSC Napoli mogą przystąpić do rozmów z potencjalnym kupcem, jeśli kwota transferu będzie wynosiła ok. 150 milionów euro.
PSG nie jest jednak jedynym zespołem, który chciałby sprowadzić piłkarza. Gruzińskie wydanie "La Gazzetta dello Sport" przekazało ostatnio, że jego poczynania bacznie obserwują też wysłannicy FC Barcelony.