Sonny Kittel znakomicie przedstawił się polskim kibicom, kiedy w pierwszym meczu po przyjściu do Rakowa Częstochowa zdobył bramkę. Mało tego potrzebował na to zaledwie 10 minut. Jego trafienie z Karabachem Agdam (3:2) było o tyle ważne, że głównie dzięki niemu Raków awansował do III rundy el. Ligi Mistrzów. I choć początek był niemalże filmowy, to z każdym kolejnym meczem zarówno władze, jak i kibice mistrza Polski byli coraz bardziej rozczarowani jego formą.
Pod koniec grudnia dziennikarze "Bilda" opublikowali artykuł, w którym wymownie podsumowali przejście Kittela z HSV do Rakowa. "Pomocy, pomyliliśmy się!" - brzmi jego tytuł. "Ofensywny zawodnik był prawdziwą gwiazdą w Hamburgu. (...) W Rakowie sprawy nie mają się już tak dobrze" - możemy przeczytać. Czy zatem można się spodziewać, że po zaledwie pół roku Kittel opuści mistrza Polski?
Nowe informacje w tej sprawie przekazał w niedzielę portal Transfermarkt. "Raków naciska na wcześniejsze zakończenie współpracy. Kittel nie pasuje idealnie do filozofii gry, dlatego władze klubu chcą wyjaśnić to nieporozumienie" - napisano. "Ofensywny pomocnik rozegrał dla obecnego pracodawcy 22 mecze, ale tylko dziewięć razy znalazł się w podstawowym składzie. Podczas 830 minut gry strzelił zaledwie cztery gole i zanotował asystę, co oznacza, że ma udział przy bramce co 166 minut" - dodano.
I choć obecnie nie wiadomo, gdzie Kittel mógłby kontynuować karierę, to podano, że wstępne zainteresowanie miało rzekomo wyrazić kilka klubów. Błyskawicznie "uruchomili się" w sieci kibice... Herthy Berlin, którzy byliby chętni zobaczyć piłkarza w zespole drugiej Bundesligi. "Nie miałbym nic przeciwko rocznemu kontraktowi. Potrzebujemy 'dziesiątki', szczególnie biorąc pod uwagę plagę kontuzji" - czytamy na Twitterze.
Po rundzie jesiennej Raków Częstochowa zajmuje czwarte miejsce w tabeli ekstraklasy z dorobkiem 32 pkt, tracąc do liderującego Śląska Wrocław dziewięć punktów. Podczas rozpoczętego już okresu przygotowawczego piłkarze Dawida Szwargi zmierzą się m.in. z Łudogorcem Razgrad czy słoweńskim Mariborem.