Niesamowite miesiące ma za sobą Szymon Marciniak. 42-latek pod koniec ubiegłego roku posędziował finał mistrzostw świata w Katarze, a w czerwcu był głównym rozjemcą finałowego starcia Ligi Mistrzów. Ponadto był gościem wielu zagranicznych spotkań m.in. w Arabii Saudyjskiej oraz na Cyprze. Dużą niespodzianką było to, że nie wyznaczono go na majowy finał Pucharu Polski, w którym Legia pokonała Raków Częstochowa po rzutach karnych. Takim samym rezultatem zakończył się sobotni finał krajowego Superpucharu, który Marciniak już poprowadził.
Majowe starcie pomiędzy Legią a Rakowem wzbudziło bardzo dużo kontrowersji oraz nieprzychylnych opinii wobec sędziego tamtego spotkania Piotra Lasyka. Arbiter wielokrotnie nie radził sobie z sytuacją na murawie, czego efektem były bójki oraz scysje pomiędzy pracownikami obu klubów. Lasyk pokazał łącznie aż 13 żółtych oraz trzy czerwone kartki, dlatego zapewne miało to wpływ przy wyborze sędziego sobotniego finału. Tuż po jego zakończeniu Marciniak udzielił wywiadu dla Polsatu Sport, podczas którego zabrał głos na ten temat.
- Piotr Lasyk sędziował najważniejsze spotkania, kiedy ja byłem kontuzjowany. Rzeczywiście ja byłem początkowo wyznaczony na mecz Legia - Lech czy Legia - Raków. Piotr sędziował je bardzo dobrze, dlatego uważam, że ten wybór kolegium sędziów i prezesa PZPN był fajny. Była to nagroda dla Piotra za bardzo dobry sezon. Wiemy, że każdy mecz jest inny. Było dużo złej krwi, dużo złych emocji. I myślę, że też dlatego ja byłem tutaj w Częstochowie, żeby tych emocji troszkę było mniej - powiedział.
- Nie oszukujmy się, że zawodnicy nieco inaczej zerkają w moją stronę i ten szacunek jest bardzo duży. Jest też obawa, że ja nie będę się z nimi "cackał" i może być tak, że będziemy grać po ośmiu, a nawet po siedmiu. Fajnie, że to uszanowali. Porozmawiałem sobie z nimi. Mieli grać w piłkę i grali w piłkę. Dobrze, że tym razem tej złej krwi nie było. Podziękowali sobie po meczu i mam nadzieję, że to będzie taki początek dobrej, miłej współpracy - kontynuował.
Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Marciniak zdradził również, że w nadchodzącym sezonie zauważymy na boiskach wyraźną zmianę. - Mamy bardziej pilnować doliczania podczas fetowania bramki, bo jednak te minuty uciekają, a bardzo ważny jest czas gry. Chodzi o ten czas realny. Tych minut będzie zatem więcej - przekazał.
Na koniec ujawnił najważniejsze cele na przyszły sezon. - Pamiętajmy, że jest to rok Euro, który będzie odbywał się w Niemczech i po dwóch tygodniach są jeszcze igrzyska olimpijskie. Jeszcze nie wiem, co będzie dla mnie przygotowane ze strony UEFA i FIFA. Trzeba iść raczej w stronę oszczędzania i pilnowania mniejszej liczby meczów, aby wydłużyć swoje "życie sędziowskie" jak najdłużej i oszczędzać się tyle, ile można. Mniej wyjazdów, a więcej odpoczynku - powiedział.
- Taką mamy taktykę z przewodniczącym Tomaszem Mikulskim i prezesem Kuleszą, że trzeba przygotować się jak najlepiej do tych największych rozgrywek, a Euro - nie oszukujmy się - będzie dla mnie wyjątkowe. Będę jechał z bardzo dużymi oczekiwaniami, ale będą też bardzo duże oczekiwania względem mnie. Teraz najważniejsze jest to, co udało się utrzymać w zeszłym roku, bo wejść na szczyt jest bardzo trudno, ale utrzymać się jest jeszcze trudniej - podsumował.