Czy nawet jeden z najlepszych piłkarzy w historii, mający w sezonie doskonałe liczby, może odchodzić z klubu jako persona non grata? Wygląda na to, że tak. Leo Messi, choć w barwach PSG rozgrywa bardzo dobry sezon, w którym strzelił 20 goli i zanotował 19 asyst, znalazł się pod ostrzałem kibiców. Ci mają mu za złe nie tylko postawę w Lidze Mistrzów, ale i lekceważenie klubu.
W ostatnią niedzielę zespół PSG przegrał na własnym stadionie z Lorient 1:3 w ramach 33. kolejki Ligue 1. Zgodnie z planem, po triumfie nad niżej notowanymi rywalami, piłkarze paryskiego klubu mieli otrzymać dwa dni wolnego i mieć możliwość wykorzystania "majówki" w dowolny sposób. Po przegranej sztab szkoleniowy klubu zdecydował jednak o organizacji treningów w poniedziałek i wtorek.
To nie przeszkodziło jednak Messiemu w wyjeździe do Arabii Saudyjskiej. Argentyńczyk nie przyjął zmiany w planach treningowych i wyjechał. To nie spodobało się władzom PSG, które postanowiły zawiesić swojego piłkarza na dwa tygodnie.
Nie trzeba było długo czekać, aż kibice Paris Saint-Germain, znani ze swojego fanatyzmu, zareagują na działania jednego z najlepszych piłkarzy drużyny. W środowe popołudnie, pod siedzibą klubu zebrała się rzesza fanów stołecznego zespołu, która w niewybrednych słowach postanowiła odnieść się do działań argentyńskiego gwiazdora.
Paryscy fani postanowili bowiem bezpośrednio zaatakować piłkarza, nazywając go sku******em. Dodatkowo kibice zrobili to w języku hiszpańskim, by znany ze swojej niechęci do języków obcych piłkarz zrozumiał ich przekaz.
Odejście Leo Messiego z PSG jest już więcej niż pewne. Niewiadomą pozostaje klub, do którego Argentyńczyk przejdzie podczas letniego okienka transferowego. W ostatnich tygodniach pojawiło się wiele informacji na temat potencjalnego powrotu piłkarza do FC Barcelony. Kilka dni temu na horyzoncie pojawiła się jednak też oferta jednego z klubów z Arabii Saudyjskiej, który miałby przygotować dla 35-letniego piłkarza najwyższy piłkarski kontrakt w historii.