Sadio Mane trafił latem ubiegłego Bayernu Monachium po paśmie sukcesów w Liverpoolu. Senegalczyk przychodził na Alianz Arena, jako absolutna gwiazda, mająca godnie zastąpić Roberta Lewandowskiego, który odszedł FC Barcelony. Mane miał dobre wejście do monachijskiego klubu, ale z czasem coraz bardziej gasł, na co miały wpływ kłopoty zdrowotne i trudności ze złapaniem formy i trafieniem do siatki rywala.
Najlepszym podsumowaniem słabego sezonu Mane było jego haniebne zachowanie wobec kolegi z zespołu, Leroya Sane. Po przegranym 0:3 meczu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Manchesterem City Mane zaatakował reprezentanta Niemiec. Za uderzenie Sane Senegalczyk otrzymał grzywnę oraz nie znalazł się w kadrze na mecz z 1899 Hoffenheim.
W środowym wydaniu "Sport Bild" poinformował, że zachowanie Mane wobec Leroya Sane po meczu z Manchesterem City wywołało szok w szatni monachijskiej drużyny. Do tego największe gwiazdy Bayernu są zaskoczone problemami, jakie pokazuje na boisku była gwiazda Liverpoolu. Włodarze Bayernu byli tego świadomi, ale liczyli, że przeważy wkład, jaki Senegalczyk może wnieść do ofensywy mistrzów Niemiec.
To wszystko sprawia, że Mane jest odizolowany od reszty zespołu i kontakt utrzymuje głównie ze swoim kolegą z reprezentacji, Bounną Sarem, który także gra w monachijskim zespole.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Sadio Mane w bieżącym sezonie rozegrał w sumie 35 spotkań w barwach Bayernu, w których strzelił 12 bramek i zaliczył pięć asyst. Jednocześnie Bayern prowadzi w tabeli Bundesligi. Na cztery kolejki przed końcem sezonu drużyna Thomasa Tuchela ma punkt przewagi nad drugą Borussią Dortmund.