Erling Haaland jest obecnie zdecydowanie jednym z najbardziej pożądanych zawodników na rynku transferowym. Norweg od dłuższego zachwyca swoimi niezwykłymi popisami na boisku pomimo wciąż młodego wieku. W tym sezonie napastnik Borussii Dortmund rozegrał już 16 spotkań, w których zdobył aż 19 bramek i zaliczył pięć asyst. Ten wynik mógłby być jeszcze lepszy gdyby nie kontuzja, która przytrafiła mu się w październiku.
Niesamowite wyczyny Erlinga Haalanda nie umknęły uwadze największych europejskich klubów, które już od dłuższego czasu walczą między sobą o względy młodego zawodnika. W kontekście jego transferu przewinęło się już bardzo wiele drużyn, ale te najczęściej wymieniane to przede wszystkim Real Madryt, FC Barcelona, czy Manchester City.
W ostatnim czasie jednak najwięcej mówiło się o przenosinach Haalanda właśnie do Premier League. Tutaj oprócz City pojawiała się jeszcze Chelsea czy Newcastle United. Te doniesienia zdementował jednak ostatnio znany dziennikarz Gianluca Di Marzio wywiadzie dla portalu Wettfreunde.net. Włoch stwierdził w nim, że Norweg nie jest przekonany do przeprowadzki na Wyspy Brytyjskie, więc transfer do któregoś z klubów Premier League jest mało możliwy.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Zamiast tego w grę wchodzi przede wszystkim przeprowadzka do Hiszpanii, czyli Real Madryt lub FC Barcelona. Możliwe w dalszym ciągu jest także pozostanie w Niemczech. Tutaj przede wszystkim chodzi o transfer do Bayernu Monachium, gdzie miałby zostać następcą Roberta Lewandowskiego. Wśród możliwych wyjść jest jeszcze dalsza gra dla Borussii, która zaoferowała mu atrakcyjną ofertę przedłużenia kontraktu.
W dalszym ciągu w kontekście transferu Haalanda nie wiadomo nic konkretnego. Faktem jest jednak, że z końcem sezonu w życie wejdzie klauzula odstępnego zapisana w jego umowie z Borussią, która wynosi "zaledwie" 75 milionów euro. Wydaje się więc pewne, że któryś z gigantów skorzysta z okazji i wykupi Norwega, chyba że ten zdecyduje się przedłużyć kontrakt z obecnym pracodawcą.