Wielkie kontrowersje sędziowskie na mundialu. Dlaczego sędzia nie pokazał czerwonej kartki? [W Polu K #21]

Niedzielne mecze 1/8 finały przyniosły spore kontrowersje sędziowskie. Oba spotkania kończyły się dogrywką i rzutami karnymi. Najwięcej wątpliwości wzbudził jednak brak czerwonej kartki dla Joergensena, który faulował Rebicia mającego przed sobą jedynie pustą bramkę. Okazuje się jednak, że sędzia podjął świetną decyzję.

Obrońca Danii Mathias Jorgensen uratował swój zespół od utraty bramki po tym, jak Rebić minął Schmeichela i wyszedł sam na pustą bramkę. Jorgensen zaatakował go jednak wślizgiem i doprowadził do upadku Chorwata i tym samym uchronił swój zespół od utraty gola. Sędzia jednak pokazał mu zaledwie żółtą kartkę, czym rozpętał światową dyskusję.

FaulFaul Screen TVP

Okazuje się, jednak, że sędzia zachował się bardzo dobrze. Od pewnego czasu funkcjonuje przepis o braku tak zwanego podwójnego karania. Na tych mistrzostwach mieliśmy już jednak sytuację, w której obrońca Kolumbii zatrzymał strzał ręką i uchronił kraj od straty gola. Sędzia nie miał wtedy wątpliwości i wskazał na jedenasty metr oraz pokazał Sanchezowi czerwoną kartkę. Sytuacje były jednak zupełnie inne. 

Ręka w polu karnymRęka w polu karnym Screen TVP

Faul faulowi nierówny 

Przepisy jednak wyraźnie rozgraniczają oba zagrania. Faul Joergensena był próbą zagrania piłki, co doskonale widać na wszystkich powtórkach. Duńczyk trafił w futbolówkę, ale impet był tak duży, że doprowadził do upadku Chorwata. Mimo że pozbawił on zawodnika realnej szansy na gola, to jego zachowanie miało znamiona gry fair play. Z kolei w przypadku Kolumbijczyka, czerwona kartka była absolutnie zasłużona, bo próba zatrzymania piłki ręką absolutnie nie należy do gry fair play. Chociaż wielu kibiców i ekspertów pokazało ogromne oburzenie decyzją Nestora Pitany, to trzeba przyznać, że jego reakcja była bardzo dobra

Decyzja ma podstawy w zmianie prawa wprowadzonego przez Radę Międzynarodowego Związku Piłki Nożnej (IFAB) w 2016 r. Wówczas postanowiono rozwiązać kwestię podwójnego, a nawet potrójnego karania (czyli rzut karny, czerwona kartka i zawieszenie na kolejne mecze). 

Zagranie nie fair play nadal będą karane czerwoną kartką

- Jeśli bramkarz lub obrońca nie ma szansy zagrania piłki, a mimo to fauluje napastnika w tzw. sytuacji stuprocentowej, to wtedy należy pokazać czerwoną kartkę. Jeśli fauluje w polu karnym w wyniku nieudanej próby zagrania piłki, to należy się rzut karny i żółta kartka. Wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść faulującego. W przypadku Duńczyka wydaje się, że jego celem było wybicie piłki - mówi nam Rafał Rostkowski, sędzia międzynarodowy w latach 1997-2017.

Zgodnie z tymi zasadami, przykładowy przypadek Luisa Suareza, który został ćwierćfinale MŚ w 2010 roku zatrzymał piłkę ręka na linii bramkowej, nadal będzie karany czerwoną kartką.

Bramkarze wychodzą za linię

Nie mniejsze kontrowersje wzbudza także zachowanie bramkarzy, którzy w niedzielę bronili rzuty karneNajszerzej komentowane jest zachowanie Igora Akinfiejewa, który przy strzałach wychodził z bramki i skracał pole do strzelca. Sytuacja sprawiła także, ze w studio TVP doszło do sprzeczki Michała Listkiewicza z Maciejem Szczęsnym, o to, czy zachowanie bramkarza jest zgodne z przepisami. 

Przepisy mówią, że w momencie oddawania strzału obie nogi bramkarzy muszą znajdować się na linii bramkowej. Tymczasem Igor Akifiejew zrobił krok do przodu, czym ułatwiał sobie interwencję. Okazuje się, jednak że przepis jest martwy i sędziowie zupełnie go nie stosują.

Okolicznością broniącą Akinfiejewa jest to, że nie wyszedł on zbyt daleko z bramki, a jedna z jego nóg ciągle ma styczność z linią bramkową. Niestety, te przepisy są jednak mocno ignorowane. 

- Przepis ten jest absolutnie martwy, ignorowany przez bramkarzy i sędziów. Nawet jeśli czasem arbitrzy go stosują, to potem czasem pojawia się krytyka, a arbitrzy są nawet odsuwani od prowadzenia meczów. To zresztą ciekawe, bo ostatnio przepis został nawet zaostrzony i gdy bramkarz ruszy się za wcześnie, to powinien dostać żółtą kartkę. Oznacza to, że jeśli zrobi to dwa razy w konkursie rzutów karnych, to powinien dostać czerwoną kartkę. Życie pokazuje jednak, że to tylko teoria - zauważa Rafał Rostkowski

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.