Grosicki zaczął mundial w podstawowym składzie przeciw Senegalowi, w drugim meczu z Kolumbią wchodził z ławki i popłakał się jeszcze podczas gry, widząc bezradność drużyny. A na zakończenie turnieju znów wybiegł od początku i był jednym z najlepszych piłkarzy meczu z Japonią. Napędzał polskie ataki, mógł mieć asysty przy golach Piotra Zielińskiego i Roberta Lewandowskiego, ale żaden z nich nie wykorzystał jego świetnych podań.
- Graliśmy wreszcie w systemie 4-4-1-1 z typowymi bocznymi pomocnikami. Okej, może nie wszystkie kontry nam się udały, ale przynajmniej na koniec całego tego…. Nieważne, na koniec turnieju w którym zawiedliśmy, zaczęliśmy znowu stwarzać sobie sytuacje. Coś się działo. Bo jak mieliśmy analizy po pierwszym meczu to analizowaliśmy tylko błędy, po których straciliśmy bramki. Akcentów ofensywnych nie analizowaliśmy, bo ich nie było. Nic się nie działo. Mistrzostwa przegraliśmy z Senegalem. Z Kolumbią przegraliśmy na boisku, zespół kilka razy lepszy od nas. Ale z Senegalem przegraliśmy w głowach. I to jest smutna historia. Jechaliśmy żeby wyjść z grupy. Potem miało się okazać, na co nas dalej stać. A zagraliśmy tak słabo, że nie zasłużyliśmy, żeby było coś dalej – mówił Grosicki.
Pomocnik Hull nazwał kabaretem ostatnie minuty meczu z Japonią, gdy rywale stali podając sobie piłkę, i Grosicki zaczął w końcu na polecenie trenera symulować kontuzję, żeby gra została przerwana i można było wprowadzić Jakuba Błaszczykowskiego. – Nie zaatakowaliśmy wtedy Japończyków, nie próbowaliśmy im odebrać piłki, ale zrozumcie, my mieliśmy wynik. 10 minut do zapomnienia i tyle.
Jeżeli lubisz czytać o sporcie, to na pewno zechcesz wypróbować nasz nowy newsletter
Tak będzie wyglądała faza pucharowa MŚ 2018 [DRABINKA]
Komentarze (142)
Mundial 2018. Japonia - Polska. Kamil Grosicki po meczu z Japonią: - Ostatnie minuty to był kabaret. Ale zrozumcie nas, my mieliśmy wynik. 10 minut do zapomnienia i tyle
O wynik to chodziło w dwóch poprzednich meczach, a w tym właśnie wynik nie miał żadnego znaczenia, tylko to, czy da się na was patrzeć z dumą. No to pokazaliście...