Tak wygląda ta kamera. A w zasadzie dwie kamery.
A takie są widoki z tych kamer:
- Chcemy jak najlepiej uchwycić dramaturgię, pokazać wybuch energii u biegaczy ruszających z bloków. Czuliśmy, że widzom tego brakuje - tak IAAF, czyli Międzynarodowe Stowarzyszenie
Federacji Lekkoatletycznych tłumaczy swój najnowszy pomysł.
Ewa Swoboda: Mamy mega mocną ekipę, a ja na pewno nie zrobię falstartu, jak dwa lata temu [WIDEO]
"O Jezu! Daj spokój, jestem totalnie na nie"
Trudno powiedzieć, czy widzowie są zadowoleni. Ale nietrudno zorientować się, że nowinka denerwuje sportowców. - O Jezu! Daj spokój, jestem totalnie na nie - mówi w rozmowie ze Sport.pl Ewa Swoboda. - Faceci pewnie mają to gdzieś, ale kobiety nie. Rozmawiałyśmy o tym, to nas spina - tłumaczy półfinalistka biegu na 100 metrów.
- Ciekawe, czy w rozwój tych kamer była zaangażowania jakaś kobieta. Nie sądzę - mówi Niemka Gina Lueckenkemper. - Wątpię, że wstawienie kamer w bloki to dobry pomysł - dodaje jej koleżanka z reprezentacji, Tatjana Pinto. Lueckenkemper opowiada w niemieckich mediach, że ekipa złożyła protest.
Niemki obawiają się, że poza tymi zdjęciami, które dostają widzowie, a więc z momentu startu, realizator transmisji wykorzysta też te, które kamery robią, gdy zawodniczki do startu się szykują.
"Wszystko widać, na przykład pupę"
- Jak chodzimy koło bloków, to się schylamy, różne rzeczy robimy i ja ciągle myślałam o tym, że wszystko mi widać, na przykład pupę. No jak się skupić w takich warunkach? To jest szokujące - mówi Swoboda. - Zresztą, samo kamerowanie od dołu jest niefajne. My, kobiety, chcemy ładnie wyglądać, robimy sobie makijaż, szykujemy się, a tu ktoś nas tak niekorzystnie pokazuje. Myślę, że ludzie z IAAF tak bardzo chcieli iść w przód z nowinką, że o nas wcale nie pomyśleli - dodaje nasza halowa mistrzyni Europy na 60 m.
"Za głowami, za plecami, ale nie między nogami"
Niemcy w odpowiedzi na swoją skargę usłyszeli, że wszystkie zdjęcia z kamer znajdujących się w blokach są usuwanie 24 godziny po tym, jak powstały. - Jesteśmy nagrywani przez cały czas, ale nikt tego nie widzi i podobno nie zobaczy, bo zdjęcia znikają z serwera. Cóż, musimy temu zaufać - mówi Luckenkemper.
- A ja mam nadzieję, że takie kamerowanie już się nie powtórzy. Niech sobie będą kamery gdzieś za naszymi głowami, plecami, ale nie między nogami, bo tak zabiera się nam intymność i skupienie - podsumowuje Swoboda.