Marcin Borski to były już polski sędzia, który podczas kariery sędziował zarówno w ekstraklasie, jak i na arenie międzynarodowej. Zadebiutował na niej w 2006 roku, kiedy był rozjemcą meczu Pucharu UEFA pomiędzy HNK Rijeka a Omonią Nikozja, a rok później UEFA umieściła go w specjalnym programie doskonalenia dla najzdolniejszych europejskich sędziów.
Jego kariera przebiegała wzorcowo. W październiku 2008 roku zaliczył premierowe starcie w rozgrywkach FIFA - sędziował mecz Luksemburg - Mołdawia w el. MŚ 2010. Rok później został wybrany przez tygodni "Piłka Nożna" najlepszym sędzią ekstraklasy. Niedługo później UEFA nominowała go również na sędziego technicznego Euro 2012.
Karierę zakończył w 2016 roku, ale już wtedy prowadził działalność związaną ze sprzedażą nieruchomości. Jest właścicielem agencji Casa En Sol, która w ostatnich latach prężnie działa na hiszpańskim rynku. Zdradził, że Polacy chętnie korzystają z jego usług.
- Przyczyn jest kilka. Taką fundamentalną jest to, że w ostatnich 15-20 latach polskie społeczeństwo znacznie się wzbogaciło. Europejska gospodarka generalnie jest w stanie stagnacji, a w niektórych krajach nawet w recesji. A w Polsce ten przyrost PKB jest imponujący. Na tle świata staliśmy się społeczeństwem dość bogatym - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Jaki jest zatem główny powód tego, że polska społeczność ochoczo kupuje nieruchomości w Hiszpanii? Borski uważa, że kluczowym czynnikiem jest pogoda. - U nas przez pół roku jest chłodno i ponuro, więc było kwestią czasu, że Polacy zaczną kupować swoje drugie domy na południu Europy. (...) Ten boom przybrał na sile od wybuchu pandemii i zjawisk inflacyjnych, które później miały miejsce. Inwestorzy szukali dobrego miejsca do ulokowania nadwyżek finansowych, żeby ich pieniądze nie traciły na wartości - kontynuował.
50-latek upodobał sobie Hiszpanię podczas jednych z wakacji. Bardzo szybko pokochał tamtejszą kulturę, dlatego zaczął rozmyślać nad pozostaniem tam na stałe. - Z czasem, widząc, jak funkcjonują tu obcokrajowcy, pojawiły się marzenia o nieruchomości w Hiszpanii. Udało mi się to marzenie zrealizować, a nawet otworzyć firmę, która ułatwia innym nabywanie takich nieruchomości w Hiszpanii - stwierdził.
Biznes byłego arbitra wygląda obecnie bardzo korzystnie. Ale nie zawsze tak było. - Były bardzo trudne momenty, głównie w 2013 i 2014 r., gdy kryzys mocno odciskał swoje piętno na Hiszpanii, w związku z czym ten kraj miał złą prasę w Polsce. Wszyscy oczekiwali, że nieruchomości będzie można kupić za bezcen. A tak nie było, bo te dobre utrzymały swoją wartość, a przeceniały się te w gorszych lokalizacjach i budowane byle jak - wyjaśnił.
- Z tego względu wiele wyjazdów naszych klientów do Hiszpanii kończyło się brakiem sprzedaży. Oczekiwania rozmijały się z rzeczywistością. Jak się teraz okazuje ci, co kupili wtedy, podjęli najlepsze decyzje i są mocno do przodu (...) Niemniej jednak transakcji było mało i pojawiały się kryzysowe momenty w prowadzeniu naszej firmy - dodał.
Niewiele brakowało, a Borski zakończyłby działalność na hiszpańskim rynku. - Zastanawialiśmy się wtedy nad tym, czy może to nie jest czasem już moment, aby ten biznes powoli zamykać, bo nie wychodziliśmy na swoje. Na szczęście przetrwaliśmy ten okres i ok. 2020 r. zaczęły się już poważne wzrosty, które obserwujemy do dzisiaj - dodał.
Fani mogą zatem zadawać sobie pytanie, ile tak naprawdę kosztuje nieruchomość w państwie na Półwyspie Iberyjskim? - Gdy zaczynaliśmy działalność w 2008 r., taką sumą graniczną było 100 tys. euro. Klienci wychodzili z założenia, że za 98 tys. euro jeszcze kupią, ale za 103 już nie. Natomiast w tej chwili zakupy za 300, 400 czy 500 tys. euro są na porządku dziennym. Nie jest to nic nadzwyczajnego - podsumował.