Robert Karaś zadziwiał sportową Polskę swoją wytrzymałością i zawziętością, gdy bił rekord świata w ultratriathlonie na dystansie 10-krotnego Ironmana. Okazało się, że w jego organizmie podczas zawodów w Brazylii wykryto środki dopingujące. Karaś przyznał, że brał je kilka miesięcy wcześniej, gdy szykował się do walki na gali Fame MMA. Był świadomy tego, że są niedozwolone w sporcie. Nagle w oczach wielu stał się oszustem. Nie brakuje ostrych opinii na jego temat. Takie też padły ze strony Szymona Ziółkowskiego, mistrza olimpijskiego w rzucie młotem z Sydney z 2000 r.
U Roberta Karasia wykryto drostanolon, steryd stosowany najczęściej przez kulturystów i zawodników sportów walki w celu zwiększenia siły mięśni i wydajności organizmu. Choć triathlonista początkowo zarzekał się, że nie wiedział, jak substancja znalazła się w jego organizmie podczas wiosennych zawodów w Brazylii, to później przyznał się, że brał ten środek, ale nie zagłębiał się w szczegóły na temat jego działania. Większość fanów Karasia poczuła się oszukana.
Nie brakuje głosów krytyki ze strony obecnych i byłych sportowców. Według Szymona Ziółkowskiego całe zachowanie Karasia, a w szczególności wywiad z nim w poniedziałkowym "Hejt Parku" Kanału Sportowego, to kompromitacja sportowca i swego rodzaju abstrakcja. Nie rozumie też osób, które stoją w tej sytuacji po stronie Karasia.
- Użyję mocnych słów, ale takich trzeba. To półgłówek. Jego wystąpienie w Kanale Sportowym można określić słowem "kompromitacja". Żenada i dramat. Mieliśmy do czynienia z iniekcją domięśniową środkiem zabronionym. On wyraził na to zgodę. Dla mnie to abstrakcja. Broni go cała masa... półgłówków. Nikt normalny, uprawiający sport olimpijski go nie broni. Dostaje wsparcie od celebrytów. Niezbyt poważnych osobistości. Doping jest niedopuszczalny - powiedział były młociarz w rozmowie z TVP Sport.
Dla Ziółkowskiego bezsensowne było badanie wariografem, które nie dałoby faktycznego dowodu na to, że Karaś brał doping. Potraktował to jako próbę manipulacji sytuacją kryzysową.
- To kolejna szalona próba kłamstwa. Wariograf nie pokazuje wyników kontroli antydopingowej. Trzeba zrobić badania z moczu i krwi. Poza tym - wariograf przy takiej osobie też może zgłupieć. Już nie wiadomo, gdzie i kiedy pojawiają się kolejne kłamstwa - ocenił były mistrz olimpijski.
Były lekkoatleta uważa, że Karaś zasłużył na tytuł "oszusta roku" a "doping to największe kur***wo, które może się przytrafić". Ziółkowski jest za tym, by sportowcom przyłapanym na dopingu groziła kara pozbawienia wolności.
- Kiedy tworzyliśmy ustawę o zwalczaniu dopingu, próbowaliśmy wprowadzić karę pozbawienia wolności po zażyciu niedozwolonych środków. Kara więzienia powinna dotyczyć przede wszystkim tych, którzy pobierają pieniądze publiczne. Mowa przede wszystkim o sportowcach olimpijskich. Ministerstwo Sportu i Turystyki na razie nie było przychylne. Wiązałoby się to ze zmianami w wielu innych ustawach. W przyszłości należy iść w tę stronę - przekonywał.