Jeszcze w 2023 roku UFC w sprawach dotyczących polityki antydopingowej współpracowało z USADA (począwszy od 2015 roku). Jednak obie strony rozstały się z końcem ubiegłego roku w niezbyt przyjaznych okolicznościach. Chodzić miało o konflikt między Agencją a wielką gwiazdą Conorem McGregorem, który wycofał się na jakiś czas spod nadzoru USADA, a potem niespecjalnie miał ochotę wrócić, mimo iż wymagały tego przepisy UFC. Oskarżał też Agencję o przeinaczanie jego wypowiedzi i kłamstwa na jego temat.
Ostatecznie USADA od początku roku nie współpracuje już z UFC i można się domyślać, że konflikt z Irlandczykiem w znacznej mierze się do tego przyczynił. Ale choć mamy już lipiec, to pewne sprawy związane z Agencją nie zostały jeszcze w UFC domknięte. Jak choćby sprawa Iriny Aleksiejewej. U Rosjanki w czerwcu 2023 roku wykryto za wysoki poziom testosteronu oraz tzw. "testosteron egzogenny", którego przyjmowanie jest zabronione.
Zawodniczka nie przyznała się do winy, twierdząc, że bierze wyłącznie naturalne i dozwolone suplementy. Podważyła też metodologię działań USADA, która tym razem miała być dziwnie wręcz inna niż zazwyczaj. - Z reguły wyniki badań przychodzą po pięciu tygodniach. Mnie poinformowano w październiku, po prawie pięciu miesiącach. W tym czasie przeszłam bez problemu kilka kontroli antydopingowych, mimo że substancja, którą u mnie wykryto, utrzymuje się w organizmie ponoć przez rok. - powiedziała Aleksiejewa cytowana przez rosyjski portal MMA.metalratings.ru.
Co ciekawe Rosjankę w całej sprawie wsparło nawet samo UFC oraz ich nowy organ realizujący program antydopingowy, czyli Combat Sports Anti-Doping (CSAD). Amerykańska organizacja miała ocenić, że USADA postąpiła nieprofesjonalnie, informując zawodniczkę o wyniku testu dopiero po kilku miesiącach. Zresztą Aleksiejewa zdążyła w międzyczasie zawalczyć na gali UFC Fight Night 14 października, gdzie przegrała jednogłośną decyzją sędziów z Melissą Mullins (6-1) z Anglii (rezultat walki nie zostanie zmieniony na no-contest, bo przy okazji tej walki Aleksiejewa miała negatywny wynik testu).
Dlaczego więc Rosjanka i tak została zawieszona? Cóż, niezależnie od okoliczności, test antydopingowy faktycznie oblała, a CSAD uznało jego wyniki. Przy czym zawiesiło zawodniczkę od momentu jej ostatniej walki, czyli od października. Sama twierdzi jednak, że to nie kara za doping, a zawieszenie na czas postępowania. Oskarżyła też USADA o rusofobię. - Zawiesili mnie na rok i będę mogła wrócić do oktagonu w październiku. UFC uwierzyło w moją wersję zdarzeń, ale rusofobia USADA nie zna niestety granic. Nie jest to jednak zawieszenie za doping, a jedynie na czas postępowania. Zatem sprawiedliwości stało się zadość - powiedziała 34-letnia zawodniczka.
Komentarze (0)
Rosyjska zawodniczka UFC zawieszona. Zero litości. "Rusofobia nie zna granic"
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!