Ależ to była gala! W walce wieczoru Arman Tsarukyan (21-3) znokautował Beneila Dariusha (22-6-1) w zaledwie 64 sekundy i wyzwał do pojedynku mistrza UFC Islama Machaczewa, który już pokonał Ormianina, ale było to w 2019 roku.
Dużo działo się też w starciu Jalina Turnera z Bobbym Greenem. Na początku starcia dochodziło do wymian, bo żaden z nich nie unikał walki. Ale już w połowie pierwszej rundy Turner piękną akcją bokserską naruszył Greena tak, że ten zaczął się chwiać i nie mógł złapać równowagi. Było już wtedy wiadome, że to początek końca.
Turner doskoczył do rywala, kolejnym ciosem posłał go na deski i jeszcze w parterze zaczął go bezlitośnie bić. W końcu sędzia przerwał walkę.
"Green dostał kilka sygnałów ostrzegawczych. I za każdym razem bawił się świetnie. Szkoda, że tak świetnie wniosków nie wyciągał, że z takim rywalem na odchylenie i balans tylko liczyć nie może. Musiało się tak skończyć. Turner brutalnie dokończył robotę, a sędzia zaspał" - uważa Maciej Turski, komentator gal KSW.
Tym samym Turner powrócił na zwycięskie tory pod dwóch porażkach z rzędu. Wcześniej przegrywał z Mateuszem Gamrotem i Danem Hookerem, a więc czołówką wagi lekkiej UFC.