Pojedynek wieczoru podczas gali Fame MMA 11 nie zawiódł. Borys Mańkowski i Norman Parke walczyli ze sobą przez pełen dystans i choć starcie stało na wyrównanym poziomie, lepszy okazał się Polak. Choć w końcówce był nawet liczony, ale i tak wygrał.
Walka toczyła się na zasadach boksu. Zawodnicy walczyli ze sobą przez 15 minut, bez podziału na rundy, a do tego mieli na sobie mniejsze rękawice. Borys Mańkowski miał okazję do rewanżu za przegraną walkę MMA podczas gali KSW 47, której doznał w marcu 2019 roku. Wówczas po trzech rundach sędziowie przyznali zwycięstwo północnoirlandzkiemu zawodnikowi.
Rewanż przebiegł po myśli "Diabła Tasmańskiego". Przez pełne 15 minut obaj zawodnicy zaprezentowali sporo potężnych ciosów, a po jednym z nich Mańkowski był nawet liczony. Mając jednak na uwadze wcześniejszy przebieg walki, sędziowie jednogłośnie orzekli jego zwycięstwo.
Po zakończeniu walki Borys Mańkowski ogłosił, że zwycięski puchar za walkę nie pozostanie w jego kolekcji. Zamiast tego zostanie on wystawiony na licytację, a zdobyte z tego tytułu środki zostaną przeznaczone na leczenie legendarnego kickboksera Marka Piotrowskiego.
Piotrowski od dłuższego czasu zmaga się z problemami neurologicznymi. 57-latek ma trudności z poruszaniem się i mówieniem. Wcześniej pomoc legendarnemu kickbokserowi wyraziło także Fame MMA, przekazując na leczenie kwotę 20 tysięcy złotych.