1.Szwecja nie jest najsłabszą drużyną turnieju - jak przekonywały skandynawskie media po porażce w inauguracyjnym meczu z Ukrainą (1:2), ale szans na wyjście z grupy już nie ma.
Ostatni mecz z Francją będzie Szwedów tak dobrze znaną przez polskich piłkarzu potyczką o honor.
2. Doświadczenie nie zawsze jest w cenie. W meczu z Anglią od pierwszej minuty zagrał Anders Svensson. Dla 36-letniego pomocnika był to już 129 mecz w narodowej koszulce.
Piłkarz IF Elfsborg zapowiadał, że spuści Szwecję z "ręcznego hamulca", ale słowa nie dotrzymał.
3. "Szpieg" na ławce rezerwowych to za mało by ograć rywala. Grę Anglików rozpracowywał Kjell Jonevret. 50-letni szkoleniowiec kursuje w ostatnich dniach pomiędzy Ukrainą, a Norwegią, gdzie liczy na trenerski angaż w Vikingu Stavanger. Jonevret zdążył wrócić na mecz z Anglią. Jego podpowiedzi okazały się jednak nieskuteczne.
4. Nie warto pogrywać z Ibrahimoviciem. Szwedzkie media uważają, że Wyspiarze niedoceniają talentu najlepszego piłkarza Skandynawów. Martin Olsson, kolega Ibrahimovicia z zespołu stwierdził, że to taka "gra psychologiczna". Jeżeli taki był cel Anglików to wyszło średnio. Zlatan aż kipiał energią.
5. Głupie zabawy polegające na strzeleniu piłką w goły tyłek nie pomogły zintegrować zespołu. Podczas treningu przed meczem z Anglią koledzy z zespołu zabawiali się w ten sposób ostrzeliwując pośladki rezerwowego bramkarza Johana Wilanda.