Doskonale wie o tym Robert Kubica, który w dwóch startach w Montrealu doświadczył dwóch skrajnych momentów swojej kariery - w 2007 roku z prędkością ponad 200 km/h rozbił się o betonową ścianę, ale z wypadku wyszedł niemal bez szwanku. Rok później na torze Gillesa Villeneuve'a zwyciężył po raz pierwszy i jak dotąd jedyny.
Wygrana przyszła w dramatycznych okolicznościach, bo choć BMW Sauber w 2008 roku był zespołem silnym, to jednak Kubicy nie uznawano za faworyta. Polak startował w Montrealu z drugiego miejsca i na takiej pozycji utrzymywał się do kraksy Adriana Sutila - na tor wjechał wówczas samochód bezpieczeństwa.
Czołówka zjechała na tankowanie do alei serwisowej i tam, tuż przed wyjazdem, Lewis Hamilton popełnił niespotykany błąd - najechał na stojącego na czerwonym świetle Kimiego Räikkönena! Samochody faworytów były rozbite, a Kubica znalazł się na pierwszym miejscu i nie dał się dogonić koledze z zespołu Nickowi Heidfeldowi.
Porywające wyścigi o Grand Prix Kanady nie są jednak domeną ostatnich lat. Już samo powstanie wyścigowej areny było niezwykłe - wyspę Notre Dame na rzece Świętego Wawrzyńca usypano specjalnie na światową wystawę Expo w 1967 roku, dziewięć lat później odbywały się na niej zawody wioślarzy podczas letnich igrzysk olimpijskich.
Dwa lata później na wyspie zbudowano tor wyścigowy, na który Grand Prix Kanady przeniesiono z Ontario. Montreal stał się dla Formuły 1 miejscem magicznym.
Pierwszy wyścig w 1978 roku wygrał bohater gospodarzy Gilles Villeneuve, który rok później walczył - dosłownie! - koło w koło z Alanem Jonesem. Australijczyk miał lepszy samochód i wygrał o sekundę. Rok później zdobył w Montrealu mistrzostwo świata, choć w trakcie jazdy miał kolizję z największym konkurentem Nelsonem Piquetem. Wyścig przerywano, ostatecznie Piquet go nie ukończył.
W 1982 roku Villeneuve zginął w kwalifikacjach do Grand Prix Belgii, a tor w Montrealu nazwano jego imieniem. Dziewięć lat później Nigel Mansell prowadził z taką przewagą, że na ostatnim okrążeniu zwolnił, aby machać ręką do kibiców. Za bardzo jednak obniżył obroty i... zgasił silnik w swoim williamsie. Bolidy nie mają rozrusznika, więc Anglik nie mógł go uruchomić. Sklasyfikowano go na szóstym miejscu.
Francuz Jean Alesi w 1985 roku właśnie w Montrealu wygrał w ferrari swój jedyny wyścig w karierze, trzy lata później Michael Schumacher - mimo otrzymania kary 10 sekund - zdołał wyprzedził w końcówce Damona Hilla i Giancarlo Fisichellę i stanął na najwyższym stopniu podium.
W 1999 roku ściana przy ostatnim zakręcie, na której wisiał powitalny baner z napisem: "Bienvenue au Québec", została ochrzczona ścianą mistrzów, bo samochody rozbijali tam najlepsi w poprzednich latach: Schumacher, Hill, a także syn Gillesa Villeneuve'a Jacques. W 2001 roku Michael i Ralf Schumacherowie odnieśli pierwsze w historii Formuły 1 podwójne rodzinne zwycięstwo.
Tajemnica wyjątkowości Grand Prix Kanady? Kierowcy mówią o atmosferze miasta, ale ważna jest specyfika toru - pył i piasek na asfalcie, który przez cały rok odgrywa rolę parkowych alejek dla mieszkańców Montrealu, oraz wyboje, które grożą wyrzuceniem samochodu na bliskie barierki.
Rok temu w kalendarzu mistrzostw wyścigu w Montrealu zabrakło. Czy to oznacza zdwojone emocje w ten weekend? Dzisiaj, na początek, dwa treningi. Transmisje o 16 i 20 w Polsacie Sport Extra. Wyścig w niedzielę o 18.
Lubię gdy ściany są bardzo blisko - mówi Robert Kubica ?