• Link został skopiowany

Zwrot akcji ws. Hornera. Tego nikt się nie spodziewał

Zamieszanie wokół Christiana Hornera wciąż trwa. Mimo zakończonego wewnętrznego śledztwa w Red Bullu, które skończyło się pomyślnie dla Brytyjczyka, afera wciąż jest nakręcana przez osoby trzecie. Teraz oliwy do ognia dolał sam zespół, który postanowił ukarać pracownicę, która zaskarżyła wieloletniego szefa ekipy Formuły 1. Sam Red Bull niechętnie komentuje sprawę i nie ujawnia szczegółów.
MOTOR-F1-TESTING/
Fot. REUTERS/Hamad I Mohammed

Wobec Christiana Hornera toczyło się wewnętrzne postępowanie ws. "niestosownego zachowania" wobec jednej z pracownic Red Bulla. Zagraniczne media podawały, że Brytyjczyk miał molestować kobietę. Ostatecznie skargę oddalono, Hornera oczyszczono zarzutów. Jednak sporo się działo w tej sprawie przez ostatni tydzień, mimo że formalnie została zamknięta.

Zobacz wideo Adam Małysz szczerze o życiu po zakończeniu sportowej kariery. "Nie jest to dla mnie proste"

Zaskakujący zwrot ws. sprawy Hornera

W ciągu poprzednich kilku dni anonimowy nadawca wysłał maila do najważniejszych osób w środowisku F1 ze wszystkimi zrzutami ekranu z rozmów Hornera z pokrzywdzoną pracownicą. Nie ma jednak pewności, że te screeny są prawdziwe. Podejrzewa się, że mogły zostać sfabrykowane.

Szerokim echem poniosły się wypowiedzi Josa Verstappena, ojca Maksa, obecnego mistrza świata. Holender uważa, że to szef Red Bulla zrobił z siebie ofiarę w tej sytuacji. Tym samym Jos Verstappen ukazał się jako główny przeciwnik Brytyjczyka. Sugerowano, że będzie chciał zrobić wszystko, by Horner odszedł z Red Bulla. W przeciwnym razie Holender odejdzie razem z synem. Wtedy prawdopodobnym kierunkiem Verstappenów byłby Mercedes.

Mówiło się także o wewnętrznych konfliktach i walce o wpływy w Red Bullu, które toczą się od kilku miesięcy, dokładnie od czasu śmierci założyciela koncernu, Dietricha Mateschitza. Horner miał być skonfliktowany z Helmutem Marko. Podziały wobec Brytyjczyka miały być też w zarządzie Red Bulla, ale Horner ma poparcie większościowego właściciela, Chalerma Yoovidhyi, tajskiego miliardera.

Sprawa przybrała nieoczekiwany obrót, bo Red Bull postanowił boleśnie ukarać pracownicę, która miała być pokrzywdzona przez Hornera. Jak poinformowała brytyjska telewizja Sky, zespół zawiesił kobietę w związku z wcześniejszym dochodzeniem w sprawie. Te doniesienia potwierdziła stacja BBC.

Agencja Reutera poprosiła rzecznika prasowego Red Bulla o komentarz w tej sprawie, ale nie zdradził żadnych szczegółów. - Nie mogę komentować wewnętrznych spraw zespołu związanych z kwestiami zatrudnienia - powiedział.

Środowisko F1 prosiło o udostępnienie raportów i protokołów ze śledztwa Red Bulla, ale zespół odmówił ich ukazania. Dlatego zarzucano zespołowi brak transparentności w tej sprawie. Horner także nie mógł szerzej skomentować śledztwa, kiedy się toczyło. Przyznawał, że jest przekonany co do swojej niewinności i wierzył w uczciwość postępowania.

W Red Bullu toczą się wewnętrzne wojny, ale zespół świetnie radzi sobie na torze. Pierwszy wyścig w Bahrajnie był perfekcyjny w jego wykonaniu. Rundę wygrał Max Verstappen, który startował z pole position i prowadził na każdym okrążeniu. Dostał też dodatkowy punkt za najszybsze kółko. Drugi był Sergio Perez. W sobotę druga runda mistrzostw świata Formuły 1 - Grand Prix Arabii Saudyjskiej.

Więcej o: